Gry mobilne, mimo rosnącej w niezwykle szybkim tempie wydajności smartfonów, mają swoje ograniczenia. Głównym jest sterowanie – bez pada trudno wyobrazić sobie np. poważny symulator piłkarski, a bez myszy precyzyjne strzelanie do wrogów jest mocno utrudnione. Nic zatem dziwnego, że sporą popularnością cieszą się tytuły o niezbyt skomplikowanym mechanizmie, które zapewniają sporo zabawy nawet podczas krótkiej przerwy.
99 dead pirates – mroczny slasher ze świetną grafiką
Cena: 0 zł / Zawiera reklamy / Zawiera reklamy / Umożliwia zakupy w aplikacji / Produkty w aplikacji: 5,59 zł-10,99 zł za element / Android: 4.1 i nowsze
Takim tytułem z pewnością jest 99 dead pirates. Możemy zaliczyć go do gatunku tzw. slasherów, czyli gier akcji, w których walczymy z nieustannie nadciągającymi wrogami. Wcielamy się w mrocznego pirata i staramy się zabić jak największą liczbę wrogów. Wszystko to zostało ubrane w świetnie wykonaną oprawę graficzną i dźwiękową.
Mechanika rozgrywki nie jest przesadnie skomplikowana. Nasz bohater porusza się powolnym krokiem do przodu, a z mroku wyłaniają się kolejno tytułowi piraci. Do naszej dyspozycji jest zwykły lub wzmocniony atak, szybki ruch do przodu i unik w tył. Ograniczeniem jest pasek życia i siły. Zabijanie wrogów wymaga więc zarówno dobrego refleksu, jak i odpowiedniej taktyki. Nie możemy po prostu uderzać jak najszybciej palcem w ekran. W miarę postępów zyskujemy nową broń i inne dodatkowe przedmioty (np. zwoje, które pozwalają odkrywać tajemniczą fabułę stojącą za naszym bohaterem). System walki jest dobrze przemyślany i zapewnia sporo satysfakcji. Poziom trudności wymaga sporej koncentracji – wystarczy chwila nieuwagi i nasz pirat ginie.
Darmowa wersja wymaga oglądania reklam w określonych sytuacjach (np. gdy chcemy zyskać dodatkowe życie). Nie jest to jednak zbyt uciążliwe i konieczne do dokonywania postępów.
Sporym atutem 99 dead pirates jest niewątpliwie oprawa graficzna i dźwiękowa, która tworzy bardzo wciągający, mroczny klimat (w ustawieniach mamy możliwość zaznaczenia, czy ma być widoczna krew). Tytuł wart uwagi, nie tylko dla fanów „bijatyk”.
Czytaj również: Recenzja Sennheiser Momentum True Wireless