Długo zastanawiałem się czy opisywać ten temat na łamach naszego serwisu, bo wierzyłem, że Google stanie na wysokości zadania. Wiadomość, którą dziś przeczytałem przelała jednak czarę goryczy. Niniejszym odradzam deweloperom publikowania swoich aplikacji w sklepie Google Play. Dlaczego? Bo Google trzyma stronę przestępców, a nie twórców. Nie wierzycie? No to czytajcie.
Historia ranDungeon, czyli jak Google niszczy dobre imię polskiego dewelopera
Dawid Poleszczuk to polski deweloper, który zajmuje się tworzeniem niezależnych produkcji na Androida. Pośród kilku tytułów umieszczonych przez niego w Google Play jego największą dumą jest bez wątpienia ranDungeon. Pixel-artowa produkcja roguelike z gatunku hack’n’slash, rozwijana jest przez niego już od ponad trzech lat i cieszy się dość dużą liczbą aktywnych graczy.
ranDungeon – oryginalna gra autorstwa Polaka. | Źródło: mat. własne z Google Play
Dawid jest idealistą. W jego grze nie ma reklam, ani mikropłatności. Jak sam mówi, doskonali swoją grę tylko po to, aby dawać radość innym graczom. Produkcja okazała się najwyraźniej tak dobra, że ktoś postanowił ją bezczelnie skopiować.
ranDungeon – oryginał. | Źródło: Google Play
Pewnego dnia Dawid ze zdziwieniem zauważył, że do Google Play trafiła gra o nazwie Dungeon Runner. Poznał ją po znajomo wyglądającej miniaturce. Szybko okazało się, że tytuł rzekomo stworzony przez „Yeremenko Games” jest tak naprawdę… grą w całości skopiowaną od Dawida. Ktoś pobrał jedną z wcześniejszych wersji jego dzieła, użył najwyraźniej specjalnego programu do dekodowania, a następnie wysłał kod do Google. Od siebie dodał wyłącznie reklamy. Te, których w dziele Dawida Poleszczuka nigdy miało nie być. Dodajmy w tym miejscu, że projekt Polaka nie jest udostępniany na zasadach open-source, a za wykorzystaną w nim muzykę Dawid płacił z własnej kieszeni.
Dungeon Runner to bezczelna kopia ranDungeon | Źródło: mat. własne z Google Play
W tym miejscu należy zaznaczyć, że złodziej był na tyle bezczelny, aby w „creditsach” pozostawić imię i nazwisko polskiego deva. Jednym słowem: skopiowano wszystko, a dodano reklamy, z których cyberprzestępca czerpie korzyści, a na których traci dobre imię oryginalnego twórcy. Apka „urosła” przez nie niemalże dwukrotnie.
Zuchwałe przestępstwo nie jest dla Google problemem
Gdy Dawid napisał do Google, wydawało mu się, że sprawa jest prosta. Jest przecież właścicielem praw autorskich do wszystkich elementów swojej gry. Polak wysłał zgłoszenie do giganta z Mountain View z dniem 22 maja, informując firmę o oczywistym plagiacie. W odpowiedzi firma poprosiła o informację o tym…. jakie fragmenty gry zostały skopiowane z jego dzieła.
Wymiana maili dewelopera z Google – cz.1. | Źródło: Dawid Poleszczuk
Poleszczuk opisał sprawę krótko: cała produkcja jest kopią gry ranDungeon, której jest autorem. Poprosił przy tym przedstawicieli firmy o sprawdzenie obu gier pod kątem zawartości. Dosłał przy tym zrzuty ekranu z pirackiej wersji oryginalnego dzieła.
Wymiana maili dewelopera z Google – cz.2. | Źródło: Dawid Poleszczuk
Czytając odpowiedzi przedstawicieli Google trudno jest oprzeć się wrażeniu, że w Google pracują boty. Pracownik firmy ponownie zapytał o to, jakie elementy gry naruszają własność intelektualną Dawida. Polski dev kolejny raz wytłumaczył istotę problemu. Kilkukrotnie mówił, że gra została ukradziona w całości.
Wymiana maili dewelopera z Google – cz.3. | Źródło: Dawid Poleszczuk
Jeśli myślicie, że na tym sprawa została zamknięta, a Google usunęło piracki tytuł, nic bardziej mylnego. Wczoraj na skrzynkę Dawida Poleszczuka przyszła ostatnia wiadomość. Czytamy w niej, że „Google podjęło decyzję o niepodejmowaniu jakiegokolwiek działania. Firma zachęca do podjęcia indywidualnych działań bezpośrednio z podmiotem, który opublikował w sklepie zawartość będącą przedmiotem sporu”. Gdy to zobaczyłem, przecierałem oczy ze zdumienia.
Decyzja Google negatywna dla polskiego twórcy. | Źródło: Dawid Poleszczuk
Polski dev podjął oczywiście próbę kontaktu z Yeremenko Games. Odpowiedzi nie otrzymał do dziś. W Internecie i sklepie Google Play pojawiają się już pierwsze głosy o tym, że to… gra Dawida jest „podróbką”. Traci na tym jego dobre imię.
Wnioski nasuwają się same. Google udostępnia przestrzeń w swoim sklepie Google Play także przestępcom. Co więcej, wspiera pośrednio ich działalność nie tylko poprzez publikację materiałów będących przedmiotem przestępstwa, ale także poprzez zaniechanie działań mających na celu doprowadzenie do ich usunięcia. Publikując swoje aplikacje w tym miejscu powinniście się liczyć z tym, że ktoś je ukradnie, a Google nie udzieli Wam żadnego wsparcia.
Podobne oszustwa w Google Play na pewno zdarzają się częściej
Drogie Google, czy gdyby poszkodowaną stroną była wielka korporacja, również napisalibyście jej przedstawicielom, by „radzili sobie sami”? A może podchodzicie w ten sposób tylko do deweloperów, za którymi nie stoi cały legion prawników i wielkie pieniądze?
Wyrażam szczerą nadzieję, że sprawa ranDungeon i osobistej tragedii Dawida znajdzie finał pomyślny dla Polaka. Nie wyobrażam sobie, aby twórca darmowej gry na własną rękę musiał dochodzić swojej sprawiedliwości na drodze prawnej. Ciekawi mnie ile podobnych, nielegalnie skopiowanych aplikacji znajduje się w sklepie Google Play i ile z nich każdego dnia pobieranych jest przez nieświadomych użytkowników Androida…
[Aktualizacja, godz. 20:34, 2.06.2020 r.] Drodzy czytelnicy, drodzy Wykopowicze, jesteście wielcy. W imieniu swoim oraz Dawida dziękujemy za raportowanie podrobionej gry i okazane polskiemu twórcy wsparcie. Nie wiemy wprawdzie czy za sprawą nagłośnienia sprawy czy jakiegoś innego splotu wydarzeń, firma Google… zmieniła swoją pierwotną decyzję i postanowiła działać. Internetowy gigant w e-mailu wysłanym Dawidowi Poleszczukowi poinformował, że usunie nielegalną kopię gry ze sklepu Google Play.
Mail od zespołu Google, który obiecał usunąć sklonowaną i wzbogaconą o reklamy wersję gry ranDungeon. | Źródło: Dawid Poleszczuk
Oby firma Google działała skutecznie także w przypadku innych, podobnych zgłoszeń dot. nielegalnych treści publikowanych w swoim sklepie z aplikacjami.
Źródło: inf. własna