Kolejne aktualizacje Google Maps budzą ogromne zainteresowanie czytelników naszego serwisu. Nic dziwnego, skoro z Map Google korzystają w zasadzie na co dzień miliony Polaków. Najnowsze usprawnienie powinno ucieszyć wszystkich miłośników prywatności oraz… przestępców. Okazuje się, że Google właśnie ukryło kluczowe wrażliwe dane przed organami wymiaru sprawiedliwości. Aktualizacja Map Google ucieszy mnóstwo osób.
Historia lokalizacji po aktualizacji Map Google poza zasięgiem policji
Niektórzy użytkownicy smartfonów i komputerów w toku korzystania z tych sprzętów zupełnie nieświadomie wyrażają zgody na różnego rodzaju śledzenie. Jedna z takich zgód pozwala Google tworzyć coś, co niektórzy nazywają ukrytą mapą na smartfonie. Mowa o usłudze o nazwie Historia Lokalizacji w Mapach Google, która pokazuje wszystkie odwiedzane ze smartfonem w kieszeni miejsca. Mapa ta po udostępnieniu przez Google mocno ułatwiłaby pracę organów ścigania, zajmującym się tropieniem przestępców. W ramach najnowszej aktualizacji Google zadeklarowało, że takich danych policji nie będzie już udostępniać.
Google zmieniło swoją politykę dotyczącą dostępu do historii lokalizacji użytkowników w Mapach Google. To posunięcie oznacza, że firma nie będzie od teraz odpowiadała pozytywnie na żądania organów ścigania dotyczące udostępniania danych użytkowników przebywających w pobliżu miejsc zbrodni. Wszystko z bardzo prostej przyczyny.
Po aktualizacji dane na osi czasu użytkowników będą przechowywane bezpośrednio na urządzeniu, a nie w chmurze. W razie potrzeby będzie można wgrać je do chmury jako kopię zapasową. Dane będą szyfrowane, więc po aktualizacji Map nikt, nawet Google, nie będzie mógł ich zobaczyć. Ponadto Google będzie przechowywać dane tylko przez trzy miesiące, zamiast jak do tej pory przez 18 miesięcy. Użytkownik może wydłużyć ten czas.
Policja ochoczo korzystała ze swoich uprawnień
We wrześniu tego roku dochodzenie Bloomberga wykazało, że policja w Stanach Zjednoczonych coraz częściej korzystała z nakazów uzyskiwania od Google danych dotyczących lokalizacji i wyszukiwania. Dotyczyło to przypadków nie związanych z przemocą oraz osób, które nie miały nic wspólnego z przestępstwami.
W październiku Sąd Najwyższy Kolorado podtrzymał nakaz przeszukania obejmujący sprawdzenie historii słów kluczowych (!) niektórych użytkowników Google. Miało to na celu zidentyfikowanie podejrzanych w związku ze śmiertelnym podpaleniem, które miało miejsce w 2020 roku. Decyzja spotkała się z krytyką ze strony obrońców prywatności. Protestowała m.in. Electronic Frontier Foundation, który to podmiot chce całkowitego zakazu stosowania nakazów dotyczących przekazywania wyszukiwanych słów kluczowych.
Źródło: blog.google