Aplikacja McDonald’s potrzebuje informacji o lokalizacji
W Stanach Zjednoczonych wybuchła żarliwa debata na temat tego, jak wiele danych powinno się przekazywać wielkim korporacjom. Przyczynkiem do niej stały się zaktualizowane wersje aplikacji Chick-fil-A oraz McDonald’s, w obrębie których wprowadzono nowości, mające za zadanie na bieżąco śledzić lokację użytkowników. Po co? No jak to po co? Dla ich dobra!
Chick-fil-A przekazało, że jeśli klient złoży zamówienie w swojej aplikacji i włączy usługi lokalizacyjne, wówczas dana restauracja zostanie powiadomiona, gdy klient będzie blisko, a jej personel zacznie przygotowywać swoje zamówienie. Sieć twierdzi, że restauracje mogą dzięki temu skrócić czas oczekiwania klientów na odbiór ich zamówienia, jednocześnie zapewniając, że ich hamburgery i frytki będą nadal chrupiące i gorące. Opcja przetestowana w ponad 100 restauracjach w USA pojawi się powszechnie jeszcze tego lata.
Podobnie sytuacja wygląda od marca w przypadku aplikacji McDonald’s.
„Wykorzystując dane lokalizacyjne z apki użytkownika, nasza załoga może rozpocząć przygotowanie zamówienia klienta tuż przed jego przybyciem do restauracji. Wszystko po to, aby przekazać w jego ręce gorące, świeże jedzenie” – powiedział dyrektor finansowy McDonald’s Ian Borden. Alert jest wysyłany, kiedy klienta dzieli od restauracji odległość „3 minut drogi”.
Informacja jest bezcennym towarem
Za dane takie jak te, które dzięki technologii geofacingu chcą pozyskiwać wymienione wyżej dwie sieci restauracji, płaci się zazwyczaj olbrzymie pieniądze. Uzyskanie wglądu w zwyczaje zakupowe osób korzystających z sieci fast-foodów mogą znacząco pomóc ulepszać biznes i zwiększać dochody korporacji. Znając je można jeszcze lepiej dopasowywać powiadomienia push, na przykład o promocjach, przesyłane na smartfony.
Według najnowszych danych z raportu National Restaurant Association’s State of the Industry 2023, aż 66 procent dorosłych Amerykanów woli zamawiać jedzenie na wynos niż przed okresem pandemii.
Źródło: BI, zdj. tyt. Canva Pro