To naprawdę było bardzo łatwe do przewidzenia. 17 czerwca 2024 roku weszły w życie nowe przepisy, na mocy których kierowcy świadczący w Polsce usługi przewozowe za pośrednictwem popularnych aplikacji muszą posiadać polskie prawo jazdy. Podczas gdy niektórzy sugerowali, że dla pasażerów tzw. Lex Uber to wyłącznie dobra wiadomość, pozostawałem sceptyczny. Nie od dziś wiadomo, że lwia część kierowców pochodziła zza granicy i nie dysponowała polskimi uprawnieniami. Dziś widać już to, co przepowiadałem w rozmowach ze znajomymi. Ceny przejazdów w apkach takich jak Uber, Bolt i Free NOW rosną, podobnie jak czas oczekiwania na kierowcę. A będzie tylko gorzej.
Aplikacje przewozowe coraz mocniej irytują użytkowników
Nietrudno dziwić się frustracji użytkowników aplikacji przewozowych, adresowanej w stronę niektórych obcojęzycznych kierowów. Nierzadkie problemy z komunikacją w zakresie najprostszych kwestii i luźne podejście do respektowania przepisów drogowych były jedynie wybranymi z wielu kierowanych pod ich adresem zarzutów. Nowelizacja ustawy Prawo o ruchu drogowym oraz niektórych innych ustaw, którą wprowadzono w czerwcu w celu poprawy bezpieczeństwa drogowego okazała się zgodnie z przewidywaniami mieczem obusiecznym. Poprawiono bowiem bezpieczeństwo podróży, ale korzystający z apek przewozowych są rozgoryczeni jeszcze bardziej niż kiedyś. Dlaczego?
Bo nagle nie ma ich kto wozić. A jak już się znajdzie, to jest drożej niż kiedyś.
Nie trzeba być mistrzem matematyki, aby wyliczyć sobie, że mniejsza liczba kierowców to także dłuższy czas oczekiwania na kurs, a przy okazji znacznie wyższe stawki dla pasażerów. Właśnie tak wygląda nowa rzeczywistość. Jak podaje Rzeczpospolita, z rynku zniknął co trzeci (!) kierowca. Czas oczekiwania na przejazd w aplikacjach przewozowych wzrósł nawet o 60 procent a o 20 procent wzrosły ceny kursów. Sytuacja ta będzie się według prognoz pogarszać.
Tak zwany Lex Uber miał być wybawieniem, ale pasażerom aplikacji przewozowych najpewniej odbije się czkawką. Jak podaje firma Dun & Bradstreet (DNB), od początku 2024 roku działalność zawiesiło 2455 firm z branży przewozowej, głównie jednoosobowych działalności, a 600 zlikwidowano. Kłopoty zgłaszają kolejne. Fala odejść prawdopodobnie jeszcze się nie zakończyła, więc dostępność taksówek będzie spadać, a ceny – rosnąć.
Jedyna nadzieja w…
…kierowcach, którzy będą chcieli uzupełnić lukę po tych, którzy z różnych powodów nie wyrobili sobie polskiego prawa jazdy. Problem polega na tym, że z punktu widzenia kierowców dorabiających jazdą dla Ubera, Bolta i innych, stawki nie są atrakcyjne. Wielu uważa, że praca sprawdza się świetnie co najwyżej jako dodatkowe źródło utrzymania. Jeżeli czołowe firmy nie zrobią nic, aby poprawić wynagrodzenia kierowców – co zapewne krótkoterminowo znowu odczuliby klienci – kierowców nie przybędzie. A jeśli tych nie będzie, frustracja po stronie konsumentów wzrośnie.
Źródło: mat. własny, Rzeczpospolita