Okazuje się, że poszczególne elementy iPhone’a tworzone były w zupełnie osobnym budynku, a niejednokrotnie osoby w nim pracujące nie wiedziały nigdy do końca do czego zmierza wykonywana przez nich praca, ani dla kogo pracują. W budynku zastosowano specjalne punkty kontrolne wymagające identyfikatorów, kamery oraz punkty identyfikujące osoby. Całość bardzo przypominała historię opisaną przez Chucka Palahniuka w opowieści „Fight Club”, stąd tak też nazwano to miejsce. Forstall zaznaczył, że podstawową zasadą Fight Clubu jest to, że nie rozmawia się o nim poza jego granicami. Jedynym sposobem na rozmawianie o projekcie było używanie kryptonimu, który w tym przypadku odnosił się do koloru fioletowego.
Forstall twierdzi, że niemal wszystkie elementy Project Purple wymagały od zespołu stuprocentowej inwencji, ze względu na zmianę myślenia o tradycyjnym interfejsie na rzecz interfejsu dotykowego. Jako przykład podał on funkcję podwójnego kliknięcia w mobilnej przeglądarce Safari, które automatycznie powiększa danych fragment strony internetowej. Wymagało to nie tylko odpowiedniego dostosowania do zachowań użytkowników, ale również odpowiedniego rozwiązania od strony technicznej analizy kodu stron internetowych.
Nad samym interfejsem systemu iOS pracować mogły wyłącznie osoby zatrudnione dotychczas w Apple. Jakiekolwiek niepowodzenie i wypłynięcie projektu na zewnątrz mogłoby skończyć się dla Apple’a tragicznie.
Źródło: AppleInsider