Denuvo jest bowiem zabezpieczone przez VMProtect, dzięki czemu niemożliwe jest zastosowanie inżynierii wstecznej, które mogłoby prowadzić do szybkiego rozpracowania technologii. Problem jednak w tym, że VMProtect jest rzekomo wykorzystywane bez ważnej licencji.
Całą sytuację na rosyjskim forum opisuje jeden z twórców VMProtect. Firmy kontaktowały się w tej sprawie już trzy lata temu, jednak nie doszło do ugody. VMProtect twierdzi bowiem, że Denuvo nie może zakupić standardowej licencji, kosztującej 500 dolarów, gdyż skala ich działalności jest zbyt duża.
Stworzenie własnego oprogramowania zabezpieczającego przed inżynierią wsteczną kosztowałoby Denuvo znacznie więcej. Austriacka firma nie zgodziła się jednak z tymi argumentami i zakupiła licencję za wspomniane 500 dolarów, na której bazuje do tej pory.
VMProtect cofnęło zatem licencję, powołując się na złamanie warunków umowy. Wysłano też odpowiednią informację z kwotą, którą Denuvo powinno uiścić. Austriacka firma zignorowała jednak tę wiadomość i nadal korzysta z nielegalnej licencji.
Twórcy VMProtect poinformowali o całej sprawie Valve, a także współpracowali z Sophos, by antywirusy tej firmy oznaczały Denuvo jako potencjalne szkodliwe oprogramowanie.
Wszystko wskazuje zatem na to, że twórcy oprogramowania antypirackiego sami korzystają z pirackich rozwiązań. VMProtect informuje, że cała sprawa już niedługo może trafić do sądu.
Źródło: Torrent Freak