Dlaczego wymagania Windows 11 są tak wysokie?
Microsoft podał, że komputery członków programu Windows Insider, które nie spełniały minimalnych wymagań systemu Windows 11, „miały o 52% więcej awarii trybu jądra” niż komputery, które je spełniały. Ponadto, „urządzenia spełniające wymagania systemowe były w 99,8% wolne od jakichkolwiek awarii”. Według Microsoftu wynika to przede wszystkim z aktywnego wsparcia sterowników. Nowsze komputery używają głównie nowszych sterowników DCH, które firma Microsoft zaczęła obsługiwać w systemie Windows 10. Aby sterownik był zgodny z DCH, musi być instalowany przy wykorzystaniu typowego pliku .INF, musi oddzielać dostosowania sterownika specyficzne dla OEM-ów od samego sterownika i musi rozpowszechniać wszelkie aplikacje towarzyszące sterownikowi (takie jak panel sterowania dla sterownika audio lub GPU) za pośrednictwem sklepu Microsoft Store. Sterowniki DCH są powszechne w przypadku sprzętu wyprodukowanego w ciągu ostatnich czterech lub pięciu lat, ale rzadkie lub w praktyce nie występujące w wypadku komputerów z ery Windows 8 lub Windows 7.
Na komputerach z, dla przykładu, 2012 roku często zainstalowane są przestarzałe sterowniki, które powodują awarie. Korzystanie ze sterowników z ery Windows 7 na starych komputerach z systemem Windows 10 może prowadzić do niestabilności działania systemu i jest proszeniem się o problemy. Statystyki przytaczane przez Microsoft nie rozróżniają tych starszych systemów od nowszych komputerów, które prawie spełniają wymagania systemowe. Mowa chociażby o sprzęcie z procesorami Intel Core 6. i 7. generacji oraz systemach Ryzen pierwszej generacji, które mają wymagane moduły TPM 2.0 i nadal cieszą się aktywną obsługą sterowników DCH od Intela, AMD i nierzadko również firm, które wyprodukowały komputery. Przypuszczalnie system Windows 11 na tych komputerach będzie działał mniej więcej tak samo dobrze, jak ten zainstalowany na oficjalnie obsługiwanym urządzeniu, ale… nie ma takiej gwarancji.
Czytaj także: Windows 11 na niewspieranym PC? Tak, ale nie otrzymasz aktualizacji
Bezpieczeństwo przede wszystkim
Microsoft w swoim komunikacie mówi też o korzyściach płynących z używania modułów Secure Boot i TPM 2.0, ale kluczem może być w rzeczywistości rzadziej wzmiankowany wymóg wirtualizacji i kilku innych technologii. Windows 11 (a także Windows 10!) wykorzystuje zabezpieczenia oparte na wirtualizacji (VBS), aby odizolować części pamięci systemowej od reszty systemu. Mowa to o opcjonalnej funkcji VBS w postaci „integralności pamięci”. Jest to bardziej przyjazna dla użytkownika nazwa dla czegoś, co nazywa się integralnością kodu chronioną przez hiperwizor lub HVCI. HVCI można włączyć ręcznie na dowolnym komputerze z systemem Windows 10, który nie ma problemów z niezgodnością sterowników. Użytkownicy starszych komputerów odczuliby przy tym znaczny spadek wydajności, ponieważ procesory wcześniejszych generacji nie obsługują MBEC. Ten właśnie akronim wydaje się znajdować u podstaw stworzenia takiej, a nie innej listy obsługiwanych przez Windows 11 procesorów. Jeśli obsługuje MBEC, widnieje na niej. Jeśli nie, jest nieobecny.
Dość powiedzieć, że użytkownicy, którzy przetestowali funkcję HVCI w systemie Windows 10 na procesorach bez obsługi MBEC, zauważyli zmniejszenie wydajności nawet o 40%, chociaż finalnie zależy ona od wykonywanych zadań i wydajności danego urządzenia.
Skoro Microsoft nakazuje obsługę HVCI z akceleracją MBEC (co za zdanie) na wszystkich komputerach z systemem Windows 11, to zapewne zmienia domyślne ustawienia zabezpieczeń, aby korzystać z tych funkcji? Otóż nie. Według wpisu na blogu firmy, na ten moment odpowiedź brzmi „nie”, a przynajmniej nie na istniejących komputerach.
Źródło: Microsoft, ArsTechnica