Firefox: koniec sporu o EULA

mareklSkomentuj
Firefox: koniec sporu o EULA

licencja w oprogramowaniu open source, które objęte jest licencją Mozilla Public License (MPL) to niedorzeczność. Zastrzeżenia budzi również sposób wyświetlania licencji oraz jej charakter prawny.

Pojawił się nawet pomysł na ominięcie postanowień Mozilli. Deweloperzy chcieli zastąpić Firefoksa i zintegrować w dystrybucji jego odrębny wariant pod inną nazwą i bez licencji EULA. Warto tutaj przytoczyć historię sprzed dwóch lat gdy zespół programistyczny Debiana, nie mogąc dojść do porozumienia z Mozilla Foundation w kwestiach licencyjnych. Debianowy Firefox nazywa się od tamtej pory Iceweasel i jest opatrzony specjalnym logo, aby nie naruszać praw rynkowych Mozilli.

W odzewie na liczne protesty ze strony środowiska open source Fundacja Mozilla oświadczyła, że chęć wprowadzenia EULA było błędem i postara się szybko rozwiązać ten problem. Mozilla przewiduje dwa sposoby załagodzenia sytuacji. Pierwsza z nich przewiduje usunięcie okna z z informacją o EULA. Użytkownicy będą mogli zapoznać się z prawami przysługującymi im na mocy Mozilla Public License (MPL). Ponadto w osobnym powiadomieniu znaleźć można informacje o usłudze, która na życzenie porównuje przeglądane strony ze stronami znajdującymi się na specjalnej czarnej liście i ostrzega przed niebezpiecznymi witrynami.

Propozycje przedłożone przez Mozillę wychodzą naprzeciw życzeniom programistów Ubuntu, którym przeszkadzało przede wszystkim to, że instalowany wraz z ich dystrybucją program wyświetla – tylko raz, ale jednak – własne warunki licencyjne i wymaga potwierdzenia ich przez użytkownika, co jest rzadko spotykane w świecie Linuksa.

Źródło: heise-online.pl

Udostępnij

marekl