Wygląda na to, że doczekaliśmy się debiutu zupełnie nowego serwisu społecznościowego. Jego główną grupą docelową są przedstawiciele Gen Z, czyli bardzo liczna grupa użytkowników. Noplace ma być miejscem innym niż wszystkie, które odpowiada na potrzeby młodych dorosłych. Spora część z nich nie jest już dłużej zadowolona z najpopularniejszych aplikacji, co zresztą widać po zainteresowaniu tytułową usługą. Zaczęło korzystać z niej mnóstwo osób, lecz przed twórcami pozostało jeszcze mnóstwo pracy. Czego możemy spodziewać się spodziewać po tym świeżym projekcie?
Noplace to idealne miejsce dla przedstawicieli Gen Z
Większość ludzi korzysta z jakiejś formy portalu społecznościowego. Trudno zresztą się temu dziwić, zwłaszcza w dobie powszechnego dostępu do szybkiego i stabilnego internetu. Do stworzenia poprawnie działającego serwisu niezbędne jest jednak posiadanie ogromnej bazy aktywnych konsumentów. W przeciwnym razie raczej niemożliwe będzie utrzymanie projektu na powierzchni – zwłaszcza takiego skierowanego do określonej grupy wiekowej. Właśnie doczekaliśmy się debiutu jednego z nich.
Noplace to tak naprawdę mieszanka kilku sprawdzonych konceptów. Twórcy czerpią chociażby z Twittera (X) czy dobrze znanego MySpace, a przy okazji dodają szereg usprawnień dostrzegalnych w grach mobilnych. Obecnie dostęp do usługi mają wyłącznie mieszkańcy Stanów Zjednoczonych korzystający z systemów iOS oraz iPadOS. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to aplikacja zadebiutuje na innych rynkach, choć na razie nic nie jest pewne. Jak to w ogóle działa?
Na samym wstępie warto zaznaczyć, iż główną grupą docelową są przedstawiciele Gen Z, czyli ludzie urodzeni w drugiej połowie lat 90-tych. Oczywiście nie ma żadnego limitu – aplikację może pobrać każdy, kto chce nawiązywać kontakty z przyjaciółmi i ludźmi o podobnych zainteresowaniach. Portal wyróżnia się przede wszystkim kolorowym interfejsem oraz wieloma opcjami personalizacji profilu. Wpiszemy informacje dotyczące statusu związku, ulubionych piosenek, seriali czy pasji. Krótko mówiąc – nie ma ograniczeń związanych z wyrażaniem siebie i nudą.
Założycielka serwisu Noplace chce odczarować obecny rynek, który przepełniony jest powtarzalnością i coraz rzadziej odnaleźć w nim aspekt społeczny. Opisywane przedsięwzięcie wyraźnie różni się od najpopularniejszych platform pokroju Facebooka czy Instagrama, a nawet TikToka. Zobaczymy tam najczęściej konkretne treści, a nie interakcje pomiędzy wybranymi ludźmi lub grupami. Noplace przyciągnie konsumentów na dłużej poprzez zapewnienie miejsca, gdzie można obserwować swoich znajomych, członków rodziny czy po prostu osoby posiadające podobne zainteresowanie. Każda podstrona należąca do pojedynczego człowieka będzie się wyróżniać.
Obecnie istnieje jednak opcja publikacji wyłącznie tekstowych postów, na inne formaty przyjdzie czas. Dlaczego? Założycielka serwisu chce najpierw przyzwyczaić użytkowników do samej platformy – wprowadzenie innej zawartości przytłoczyłoby konsumentów i ich rozpraszało. Forma tekstowa ma podobno być też bardziej skuteczna w przedstawieniu tego, co dzieje się w danym momencie.
Sztuczna inteligencja także zagości w aplikacji
Nie zabraknie oczywiście implementacji sztucznej inteligencji. Technologia skutecznie podsumuje wpisy innych osób, a także zasugeruje profile spójne z naszymi zainteresowaniami. Jak więc sami widzicie – jest w tym wszystkim spory potencjał. Obecnie nad Noplace pracuje siedem osób, które szukają inwestorów. Kilku już się udało znaleźć, lecz przed twórcami jeszcze mnóstwo pracy – zwłaszcza że utrzymanie social media raczej nie należy do najłatwiejszych i najtańszych zadań.
- Przeczytaj również: Ta wersja systemu Android właśnie traci wsparcie. Ma prawie 10 lat
Teraz pozostaje tylko czekać na globalny debiut Noplace – aplikacja wygląda całkiem nieźle i zapewne stanowiłaby niezły powiew świeżości na oklepanym już rynku.
Źródło: Twitter (X) (@thenoplace) / Zdjęcie otwierające: Noplace