Internet Explorer to archetyp przeglądarki. Internet dzielimy na ten przed IE i ten po IE. Niestety gigant okazał się mieć wyjątkowo gliniane nogi i upadł z głośnym hukiem. Microsoft robił, co mógł, by ratować swoją sztandarową przeglądarkę. Lecz bardzo szybko, gwałtownie i trochę z własnej winy, stracił miano lidera rynku przeglądarek. A przecież kiedyś cały Internet stał hasłem – “Strona zoptymalizowana pod Internet Explorer”. Teraz to samo można powiedzieć o Chrome.
Microsoft spróbował naprawić swoją opinię, porzucając złe dziedzictwo Internet Explorera i stworzył zupełnie nową przeglądarkę – Microsoft Edge, która na komputery użytkowników trafiła razem z Windows 10. Jednak owe dziedzictwo okazało się zbyt silne i Edge podzielił los poprzednika, stając się “programem do pobierania przeglądarki”.
Teraz sytuacja po raz kolejny ma szansę ulec zmianie, bo Microsoft przyznał się do porażki Edge i postanowił swoją przeglądarkę gruntownie przeprojektować. Już wkrótce Edge stanie się bratem bliźniakiem, a raczej kuzynem Google Chrome, z którym będzie współdzielić ten sam silnik Chromium.
Źródło: StatCounter
Ale wróćmy jeszcze do Internet Explorera. Okazało się, że przeglądarka ta w dalszym ciągu uparcie nie chce umrzeć i wielu użytkowników z niej aktywnie korzysta. Według najnowszych danych StatCounter IE używa niecałe 5,68 procent użytkowników… a to przecież więcej niż Microsoft Edge!
Microsoft nie kryje się z tym, że Internet Explorer jest dla firmy niczym drzazga w oku i wprost stwierdza, że odradza korzystanie z tej przeglądarki ponieważ nie jest ona już rozwijana a nawet testowana pod kątem nowych standardów. Nie spełnia też najnowszych standardów webowych, a korzystanie z niej na co dzień jest po prostu niebezpieczne. A jednak te ponad 5,5% twardo się przy nim trzyma. Dlaczego? Jest to po prostu kwestia kompatybilności.
Źródło: Własne
Wśród tych 5,5% jest sporo komputerów służbowych, rozsianych po siedzibach firm na całym świecie. Część z nich korzysta z rozwiązań webowych opracowanych w czasie, gdy IE był jedynym słusznym wyborem. Jest to nie tyle kwestia przyzwyczajenia, ale konieczności dostosowania istniejącej infrastruktury i oprogramowania do innej, nowszej przeglądarki. Może się to wiązać z naprawdę dużymi kosztami.
Czy w takim razie IE w końcu umrze? Kiedyś pewnie tak, ale warto zwrócić uwagę, że w statystykach nadal możemy odnotować takie trupy jak Windows 98 czy Windows XP. Wysoka pozycja Internet Explorera nie powinna w takiej sytuacji aż tak dziwić. Co oczywiście nie zmienia oczywiście faktu, że nie jest to przeglądarka, na której ktokolwiek powinien polegać.