Regularnie narzekamy na to, że kolejne aktualizacje mobilnych systemów operacyjnych albo pojawiają się za późno, albo za rzadko. Posiadacz felernego iPhone X, Rahel Mohamad, raczej nie będzie miło wspominał swojej ostatniej aktualizacji do najnowszej dystrybucji systemu iOS o numerku 12.1.
Podczas update’u systemu iPhone X standardowo był podłączony do ładowarki, by uniknąć zamieszania z przypadkowym brakiem energii. Jak twierdzi właściciel sprzętu, już pod koniec procesu aktualizacji z urządzenia zaczął wydobywać się szary dym. Kiedy został on zakończony, a iPhone uruchomił się ponownie, wszystko poszło zdecydowanie szybciej. Nad sprzętem pojawiły się kłęby czarnego dymu oraz ogień, który – jak widać na zdjęciu – dość szybko strawił poszczególne komponenty smartfona.
Urządzenie po eksplozji / Źródło: źródło: Apple Insider
Ferelne urządzenie zostało już przesłane do centrali Apple, a koncern z Cupertino wszczął dochodzenie w tej sprawie. To nie pierwszy przypadek, w którym iPhone staje w płomieniach – dotychczas było to jednak spowodowane albo defektem baterii, albo też niewłaściwą pracą ładowarki (bądź korzystaniem z nieoryginalnych akcesoriów). Ta sprawa jest o tyle ciekawa, że za zamieszanie może odpowiadać niewłaściwie przeprowadzony proces aktualizacji.
Wiele wskazuje jednak na to, że nawet jeżeli tak się stało, to był to raczej incydentalny przypadek. Aktualizację do iOS 12.1 przeprowadziło już wielu użytkowników smartfonów Apple i nie odnotowano żadnych większych problemów. Pozostaje więc czekać na wyniki dochodzenia.
źródło: Apple Insider