Mapy Google wzbogaciły się właśnie o drobną nowość, której obecność ucieszy wielu użytkowników. Mowa bowiem o możliwości znakowania zapisanych miejsc w nieco bardziej intuicyjny sposób. Od teraz każdą taką „pinezkę” oznaczymy specjalną emotikoną wskazującą na rodzaj danej lokalizacji. Dzięki temu szukając restauracji nasze oczy skierują się wyłącznie na grafikę sztućców. Brzmi dobrze, prawda?
Mapy Google zyskały małe, ale jakże przyjemne usprawnienie
Właśnie tego typu nowości cieszą mnie najbardziej – drobne, ale znacząco wpływające na komfort korzystania z usługi. Ostatnimi czasy Mapy Google wprowadzają sporo takich udogodnień. Dopiero co informowaliśmy Was o korekcie palety kolorów, która do złudzenia przypomina konkurencję. Poza tym zlikwidowano standardowe pinezki – teraz przy zapisanych miejscach zobaczymy kolorowe kółka. Jak się okazuje, opcja ta została właśnie jeszcze bardziej ulepszona.
Usprawnienie ogłoszono na Twitterze wraz z dołączonym zdjęciem oraz filmikiem. Chodzi tak naprawdę o kosmetyczną zmianę, która może ułatwić klientom sortowanie zapisanych miejsc. Jak możecie zobaczyć poniżej, Mapy Google otrzymały możliwość personalizacji oznaczonych lokalizacji za pomocą emotikon. Dzięki temu ulubione miejscówki znajdziemy znacznie łatwiej.
Dobra, ale jak z tego rozwiązania skorzystać? To bardzo proste. Na samym początku należy wskazać konkretne miejsce, potem kliknąć „Zapisz”, wybrać listę (można też oczywiście stworzyć nową) oraz wybrać ikonę. Przycisk na to pozwalający jest ogromny, więc raczej nie ma szans żebyście go w jakiś sposób przegapili.
Co najważniejsze, Google dało dostęp do wszystkich dostępnych w bazie emotikon. Nie ma więc ograniczeń do np. 10 grafik, co tak naprawdę mijałoby się z celem. Nic nie stoi więc na przeszkodzie, by oznaczać restaurację ikoną konkretnego jedzenia, a miejsca, gdzie było się na randkach – serduszkiem. Akurat pod tym względem koncern podarował użytkownikom sporą dowolność.
Sami przyznacie, że tego typu usprawnienie nie jest „rewolucyjne”, ale raczej należące do tych z gatunku „przyjemnych”. Zawsze to oszczędność kilku sekund oraz bardziej estetyczny widok samej mapy. Osobiście jestem zachwycony, choć na razie nie widzę u siebie jeszcze zapowiedzianego rozwiązania.
Najwyraźniej korporacja wprowadza je seriami, więc pozostaje uzbroić się w odpowiednią dawkę cierpliwości i regularnie sprawdzać u siebie jego dostępność.
Źródło: Twitter (@googlemaps) / Zdjęcie otwierające: Google, Twitter (@googlemaps)