Microsoft eksperymentuje na użytkownikach? Uważajcie na Windows Update

Wojtek BłachnoSkomentuj
Microsoft eksperymentuje na użytkownikach? Uważajcie na Windows Update
{reklama-artykul}
Windows Update jest jednym z najważniejszych elementów systemu Windows 10. Ponieważ Dziesiątka to system funkcjonujący jako usługa, to Microsoft regularnie udostępnia nowe aktualizacje. Są to albo duże, wydawane w cyklu półrocznym nowe wersje systemu, albo wypuszczane dużo częściej, zwykle co miesiąc, paczki zbiorczych aktualizacji zawierających poprawki i usprawnienia. Te drugie udostępniane są z reguły w drugi wtorek miesiąca, nazywany Patch Tuesday.

Zdecydowana większość użytkowników nawet nie zdaje sobie sprawy z istnienia Windows Update, do momentu, gdy system przypomni nam o konieczności zainstalowania pobranych wcześniej w tle aktualizacji. Wiąże się często z nerwami i przeklinaniem tego beznadziejnego Microsoftu, który każe nam restartować komputer w najmniej odpowiednim momencie.

Są też użytkownicy, którzy są świadomi istnienia Windows Update, i sami z ciekawości sprawdzają dostępność aktualizacji w Ustawieniach systemowych. Microsoft doszedł do wniosku, że takie osoby mogą się aktywnie przyczynić do rozwoju Windowsa. Bo przecież nowe aktualizacje wypadałoby przetestować przed ich aktualizacją.

No ale zaraz – przecież istnieje takie coś jak Windows Insider, czyli program niejawnych testów Windows 10. Do programu można dołączyć dobrowolnie i otrzymywać testowe aktualizacje. Działanie tego programu opisaliśmy szczegółowo w artykule na jego temat. Widocznie dla Microsoftu to za mało.

Sprawdź aktualizacje Windows 10
Źródło: Własne

Gigant branży oprogramowania wyciągnął wniosek, że osoby, które same sprawdzają dostępność aktualizacji, mogą chcieć je szybciej otrzymać i są w temacie bardziej zorientowani. Kierując się dziwną logiką, postanowiono wykorzystać takie osoby do testów zbiorczych aktualizacji. Tym sposobem, jeśli spróbujemy wymusić aktualizację, to ją otrzymamy w wersji poglądowej. Nowy pomysł Microsoft opisał na swojej stronie.

Aktualizacje zostały przez giganta podzielone na trzy grupy – B, C oraz D. B to te stabilne, udostępniane w ramach Patch Tuesday, które otrzymują wszyscy. Natomiast osoby określane jako “poszukujący”, otrzymują poglądowe, testowe aktualizacje z grupy C oraz D. Te z kolei są udostępniane w następnym miesiącu już w ramach przetestowanej grupy B. W wersji testowej, zawierają one nie związane z bezpieczeństwem poprawki.

Tak więc mimowolnie, klikając po prostu przycisk Sprawdź aktualizacje, możemy stać się testerami Windows 10. Microsoft zapewnia, że aktualizacje są pozbawione krytycznych błędów i nie powinny sprawiać problemów. Słowo klucz tutaj to  „powinny”. Niestety kłopoty jakie sprawił October 2018 Update pokazały, że nie zawsze jest tak idealne jakby gigant chciał. To przecież właśnie w grupie “poszukujących” October 2018 Update, którzy otrzymali ją jako pierwsi, wystąpiły problemy ze znikającymi plikami.

Krótko mówiąc – jeśli klikniemy przycisk Sprawdź aktualizację, to zaczynamy pewnego rodzaju grę w rosyjską ruletkę. Nawet jeśli większość aktualizacji będzie w porządku, to może znaleźć się ta jedna “pełna komora”, która sprawi nam sporo problemów.

Wykorzystywanie do testów osób, które nawet mogą nie mieć pojęcia o istnieniu czegoś takiego jak program testów Insider, to delikatnie przegięcie ze strony Microsoftu. Absolutnym minimum w takiej sytuacji powinien być komunikat ostrzegający o możliwych konsewkencjach. Takie decyzje na pewno nie odbiją się pozytywnie na i tak już poważnie nadszarpniętym wizerunku Microsoftu.

No ale z drugiej strony, patrząc na ten temat z przymurżeniem oka, to jest w tym coś zabawnego — w końcu klikając ten przycisk, sam nie wiemy co dostaniemy. Czy znowu stracimy swoje pliki? Czy system w ogóle się uruchomi? Ten dreszczyk emocji może niektórym osobom sprawić trochę frajdy…


Udostępnij

Wojtek BłachnoO technologii i popkulturze może pisać bez ograniczeń. Wśród rodziny i znajomych ma opinię "tego Wojtka co się zna na komputerach". Z wykształcenia bibliotekarz, choć jego zawodowe ścieżki do biblioteki jakoś nie zaprowadziły. Lubi dobre kino, wino, podróże i muzykę filmową. Niepoprawny gadżeciarz. Twierdzi, że urodził się za późno, żeby odkrywać Świat, za wcześnie, żeby odkrywać Wszechświat, ale idealnym momencie, żeby odkrywać Internet. Jest zdania, że memy to poezja XXI wieku.