Niedawno świat obiegła zaskakująca informacja, że Microsoft wreszcie odpuszcza na polu przeglądarek i porzuca swój autorski silnik EdgeHTML. Pomimo wielu zalet tego silnika, przeglądarka Edge nie potrafiła skutecznie rywalizować z monopolem Google Chrome. Nie pomogły nawet rewelacyjne osiągi Edge, jeśli chodzi o czas pracy notebooków na baterii. Był to jeden z głównych argumentów Microsoftu, które miały przekonać niedowiarków do korzystania z następcy Internet Explorer. Niestety wyszło, jak wyszło, a Edge trzy lata po premierze osiąga marne 4 procent rynku.
Źródło: StatCounter
Informując o rewolucyjnej zmianie, Microsoft jasno zaznaczył, że jest ona podyktowana chęcią ułatwienia rozwoju przeglądarki i dostosowania do panujących standardów, a standardy te wytycza właśnie Google Chrome. Choć wszystko zostało przedstawione w optymistycznym tonie, to nowe, nieoficjalne informacje wskazują, że Microsoft mógł zostać do podjęcia tej decyzji po prostu zmuszony.
Informacja ta pochodzi od jednego z deweloperów, podającego się za byłego członka zespołu odpowiedzialnego za rozwój Edge. Według JoshuaJB przejście na Chromium podyktowane zostało przez nieuczciwe praktyki, które ma stosować Google. Jako przykład podał serwis YouTube, który obecnie o wiele lepiej działa na Chrome, niż na innych przeglądarkach. Walka o usprawnienie działania YT miała być walką z wiatrakami, podczas której Google co chwilę podkładało konkurencji kłody pod nogi.
Taką kłodą miał być między innymi dodatkowy, pusty div, umieszczony w wideo na YouTube, który powodował spore problemy z akceleracją sprzętową w EdgeHTML. Odbiło się to negatywnie na wydajności Edge przy odtwarzaniu wideo. Przed umieszczeniem tej “miny”, to Edge górował nad Chrome we wspomnianych wyżej testach czasu pracy na baterii. JoshuaJB ma żal do Google, że nie potrafiło nawiązać uczciwej konkurencji na zasadach fair play i zaczęło stosować takie nieczyste chwyty.
Co ciekawe nie jest to pierwszy tego rodzaju zarzut wobec Google. Wcześniej podobny problem zauważył jeden z pracowników Mozilli. O dziwo w Operze problem ten nie występuje. Czyżby była to kwestia tego, że jako jedyna z wielkiej trójki przeglądarek współdzieli z Chrome silnik renderujący?
Z jednej strony Google jest właścicielem zarówno Chrome, jak i YouTube, tak więc może rościć sobie prawo faworyzowania swojej przeglądarki. Z drugiej jednak podpada to pod praktyki monopolistyczne. Jest to też tylko jeden przykład, a takich sytuacji, w których Google wykorzystuje swoją silną pozycję do likwidowania konkurencji, może być o wiele więcej.
Oczywiście Google to nie jest jedyny taki przypadek w historii. Wszyscy pamiętają jak Microsoft podejmował bardzo podobne kroki, faworyzując Edge w Windows 10.
Na chwilę obecną informacje przekazane przez JoshuaJB nie są potwierdzone i na dobrą sprawę mogą to być jedynie jego wymysły. Oficjalnego stanowiska Google nie możemy się spodziewać, a jak widać, Microsoft nie chce zaogniać konfliktu i woli przyznać otwarcie, że przegrał tę wojnę przeglądarkową.
A czy Wy odczuliście na własnej skórze problem z YouTube na przeglądarkach innych niż Chrome? Dajcie znać w komentarzach.
Źródło: Hacker News