Być może już wkrótce liczba zostanie zwiększona do 10 000 znaków! Zmiany mogą wejść w życie nawet w marcu.
Taką informację podał zazwyczaj dobrze poinformowany portal technologiczny Re/code. Limit 140 znaków został oparty na pojemności oryginalnego oprogramowania komunikacyjnego nawiązującego do długości wiadomości tekstowych w telefonach.
Mimo że dla wielu użytkowników ograniczenie znaków jest denerwujące, zmusza do zwięzłego prezentowania swoich myśli, co ma nieocenioną wartość, bowiem przekaz jest jasny i czytelny, zaś informacja zajmuje bardzo mało miejsca. To ma znacznie np. wówczas, gdy korzystamy z urządzeń o niewielkich ekranach, jak np. smartfony. Na pewno łatwiej też nawigować wśród morza danych.
Koniec ze 160 znakami? Foto: pl.ccm.netTwitter nie miałby problemu, aby wprowadzić nowe rozwiązanie. Ono już istnieje, choćby w wiadomościach prywatnych, w których limit znaków został niedawno zniesiony.
Każdego dnia ponad 300 mln regularnych użytkowników „ćwierkacza” wysyła tysiące wiadomości na każdy możliwy temat. Pytanie brzmi, czy nie pojawi się informacyjny galimatias, jeśli będą mogły mieć długość wypracowania?
Pomysł, o którym pisze Re/code, nie wziął się z sufitu. Twitter traci pieniądze. Tak było w ciągu trzech kwartałów ubiegłego roku.
W październiku odnotowano trzecią stratę w wysokości 132 mln dolarów na kwartał oraz rozczarowujący wzrost liczby stałych użytkowników. Problem Twittera polega na tym, ze ludzie instalują program ale z niego nie korzystają, dlatego aplikacja miałaby być bardziej podobna do platform społecznościowych Google+ i Facebooka.
Jak do tych rewelacji odnosi się Twitter? Na razie milczy, ale skoro nie zaprzecza, to w pewnym sensie mamy odpowiedź.
Źródło: phys.org