Telegram to bez wątpienia aplikacja, która w ostatnim czasie budzi ogromne emocje i pokazuje, jak dużą wartość może mieć zwykłe, ludzkie prawo do prywatności. Z tym komunikatorem, który uniemożliwia uzyskanie dostępu do rozmów ich użytkowników, zaciekle walczy Rosja.
Aplikacja została już oficjalnie zbanowana przez tamtejszą prokuraturę, a korzystanie z tego komunikatora może skutkować sporymi konsekwencjami natury prawnej. Na Kremlu wiedzą jednak, że użytkownicy tego programu mogą być nieco sprytniejsi niż oficjalne regulacje, wobec czego rząd zwrócił się o „pomoc” do Apple.
Kreml domaga się bowiem usunięcia Telegramu ze sklepu App Store – tamtejszy rząd daje koncernowi z Cupertino miesiąc na wykonanie tej czynności. W przeciwnym razie Rosjanie podejmą dalsze kroki w celu ograniczania użytkowania tej aplikacji.
Przedstawiciele rosyjskiego rządu zwracają uwagę na fakt, że aplikacja, poprzez wykorzystany system szyfrowania danych, może stanowić znakomitą sposobność do kontaktu pomiędzy przestępcami czy terrorystami. Mimo restrykcji skuteczność działania tamtejszych służb jest raczej niska – przechwycono bowiem tylko od 15 do 30 procent wszystkich rozmów. Determinacja Kremla jest niesamowita, ale tak właśnie ogranicza się wolność słowa.
źródło: The Verge