W 2016 roku Google wprowadziło w systemie Android funkcję tak zwanych „płynnych” aktualizacji (ang. Seamless updates). Producenci wielu smartfonów szybko zaczęli ją wykorzystywać, ułatwiając życie użytkowników, ale niestety nie należał do nich Samsung. Teraz, po ośmiu latach, koreański gigant w końcu zaczął wdrażać ją do swoich urządzeń.
Płynne aktualizacje na pierwszym smartfonie Samsunga
Funkcja „płynnych aktualizacji” sprawia, aktualizacje systemu Android mogą zarówno pobierać się, jak i instalować, gdy użytkownik korzysta ze smartfonu. Aktualizacje te instalują się bowiem na „partycji B” urządzenia, podczas gdy użytkownik używa „partycji A”. Proces aktualizacji musi zostać zakończony restartem smartfonu, ale mowa o restarcie bardzo szybkim i krótkim.
Dla porównania, u Samsunga cały proces instalacji aktualizacji odbywa się w ramach restartu smartfonu. W tym czasie z urządzenia nie można korzystać, a przecież instalacja aktualizacji może trwać nawet kilka minut.
Jak już wspomniałam, na szczęście w końcu i Samsung wprowadza „płynne aktualizacje” na swoje smartfony. Pierwszym urzadzeniem, które tę funkcję otrzymało, jest Samsung Galaxy A55 5G, a pojawiła się ona wraz z ostatnią aktualizacją zabezpieczeń i nową wersją firmware – A556EXXS1AXC1.
Funkcja, z której skorzystamy tylko na nowych urządzeniach
Na razie nie wiadomo jakie smartfony Samsunga otrzymają „płynne aktualizacje” w następnej kolejności. Zła wiadomość jest jednak taka, że raczej nie dostaną jej urządzenia, które już znajdują się w rękach użytkowników. To dlatego, że smartfony muszą zostać skonfigrurowane pod tę funkcję jeszcze na etapie produkcji.
Nie pozostaje nam nic innego, jak mieć nadzieję na to, że wszystkie przyszłe smartfony Samsunga będą oferować funkcję płynnych aktualizacji. Jest to bowiem funkcja, która pozytywnie wpływa na komfort użytokwania urządzeń z systemem Android.
Źródło: SamMobile, fot. tyt. własne