Windows 10 wzbogacił się właśnie o nową aktualizację. Przyniosła ona ze sobą ciekawą funkcję, która ułatwi życie wielu użytkownikom. Przypadnie ona do gustu szczególnie subskrybentom usługi OneDrive, co zapewne nie jest ogromnym zaskoczeniem. Każde tego typu usprawnienie dla „dziesiątki” zasługuje jednak na uwagę. Nie można przecież zapominać, że system ten straci wkrótce wszelkie wsparcie. Zerknijmy na to wszystko nieco bliżej.
Windows 10 z ulepszonym eksploratorem plików
Na zdjęciu otwierającym możecie ujrzeć obecny wygląd eksploratora plików w systemie Windows 10 – niedługo zyska on dodatkowy przycisk w prawym górnym rogu. Widać go na poniższym zrzucie ekranu, natomiast osobiście nie udało mi się go jeszcze wywołać. Warto jednak poznać dokładne zasady działania funkcjonalności.
Chodzi tu o łatwiejszy sposób na tworzenie kopii zapasowych dokumentów, zdjęć, pobranych plików itd. Jeśli zdecydujemy się na kliknięcie nowego przycisku, to aktywujemy usługę OneDrive oraz dostępne tam specjalne narzędzie. Wtedy użytkownik otrzyma zadanie polegające na wybraniu konkretnych rodzajów plików oraz zatwierdzeniu całego procesu. Następnie zacznie kreować się odpowiedni zestaw danych w chmurze.
Przy okazji konsument otrzyma zapewnienie, iż wszystkie pliki we wskazanych folderach są zawsze zsynchronizowane z platformą Microsoftu. Od razu należy dodać, że mówimy o kolejnym już miejscu, gdzie Windows 10 pozwala na tworzenie kopii zapasowej. Ostatnia aktualizacja dodała specjalny przycisk w menu start. Ciekawe więc dlaczego koncern akurat teraz postawił na ten element aż taki duży nacisk.
Jedno jest pewne – każde widoczne ulepszenie systemu Windows 10 to wydarzenie warte odnotowania. Leciwy już system nieustannie staje się wygodniejszy, co wcale nie było przez korporację gwarantowane. Niedawno przecież oficjalnie potwierdzono koniec wsparcia dla oprogramowania, który nastąpi w październiku 2025 roku.
Nie należy więc spodziewać się żadnych fajerwerków, ale jak widać – drobne usprawnienia wciąż wchodzą w grę. Mnóstwo konsumentów wciąż z „dziesiątki” korzysta, głównie ze względu na kontrowersje związane z systemem Windows 11. Dopiero co byliśmy świadkami chociażby problemu z niebieskim ekranem śmierci, który zaniepokoił sporą grupę konsumentów. Nie można także zapominać o krytykowanym automatycznym otwieraniu sekcji wyszukiwania.
Jeśli więc wciąż nie możecie przekonać się do „jedenastki”, to nadal macie dwa lata, by cieszyć się bezpiecznym Windowsem 10. Chyba że w międzyczasie światło dzienne ujrzy Windows 12…
Źródło: Neowin / Zdjęcie otwierające: wł.