Microsoft rozpoczął właśnie analizę doniesień odnośnie do niebieskich ekranów śmierci, które zaczęły pojawiać się niedługo po debiucie aktualizacji systemu Windows 11. Użytkownicy są tym faktem bardzo zaniepokojeni, bowiem wyświetlany komunikat sugeruje, iż ich procesor nie jest oficjalnie wspierany. Co ciekawe, większość zgłoszeń pochodzi od osób, których komputery są wyposażone w płyty główne od MSI. Zerknijmy na to wszystko nieco bliżej.
Windows 11 sprawia coraz więcej problemów
Niebieski ekran śmierci to przyczyna traumy u wielu użytkowników. Obecnie pojawia się on stosunkowo rzadko, ale nadal jest nieodłączną częścią „okienek”. Dowodem na to jest sytuacja zapoczątkowana kilka dni temu, kiedy zadebiutowała aktualizacja KB5029351 systemu Windows 11. Zawiera ona zwykłe comiesięczne poprawki błędów oraz pomniejsze usprawnienia. Przy okazji jednak wywołała awarie u pokaźnej grupy internautów. O co dokładnie chodzi?
Microsoft dał znać, iż bada zgłoszenia o niebieskim ekranie śmierci zawierającym komunikat „UNSUPPORTED_PROCESSOR”. Koncern chce ustalić, czy problem leży w ogóle po jego stronie. W momencie pisania tego artykułu nie pojawił się jeszcze żaden nowy komunikat. Konsumenci zrobili jednak małe śledztwo, w tym popularny insider, Tom Warren. Doświadczył on tego problemu na swoim komputerze wyposażonym w płytę główną MSI MPG Z690.
Odwiedził także forum Reddit w poszukiwaniu rozwiązania i okazało się, że większość użytkowników zgłaszających problem z niebieskim ekranem śmierci także pracuje na płytach głównych MSI. Istnieje więc ogromne prawdopodobieństwo, iż kłopot może być powiązany z ostatnimi aktualizacjami BIOS-u. Zadebiutowały one stosunkowo niedawno i stanowią pomost do premiery procesorów nowej generacji.
Co ciekawe, Microsoft wycofał aktualizację KB5029351 z urządzeń dotkniętych błędem, lecz wszyscy inni mogą ją jeszcze zainstalować. Na razie jednak pozostaje uzbroić się w odpowiednią dawkę cierpliwości. MSI obecnie milczy, lecz zapewne wkrótce sytuacja się rozwinie.
Problem jest bowiem bardzo poważny i raczej nikt nie zostawi użytkowników na lodzie.
Źródło: Microsoft, The Verge / Zdjęcie otwierające: Microsoft