YouTube bierze się za AI. Generowane filmy muszą być oznaczone

Piotr MalinowskiSkomentuj
YouTube bierze się za AI. Generowane filmy muszą być oznaczone

YouTube dał właśnie znać o aktualizacji swojej polityki jeśli chodzi o publikację treści generowanych przez sztuczną inteligencję. Okazuje się, że twórcy otrzymali właśnie narzędzia pozwalające im na samodzielne oznaczenie filmów zawierających syntetycznie wykreowane fragmenty. Tym samym przetestowana zostanie nie tylko szczerość influencerów, ale też odciąży systemy weryfikacji oraz realnych pracowników. Jak to będzie dokładnie działać?

YouTube coraz bardziej reguluje AI – to dobra wiadomość

Zawartość generowana przez sztuczną inteligencję zalewa współczesny internet i trudno się temu dziwić. Technologia rozwija się bardzo dynamicznie i naturalną koleją rzeczy jest wprowadzanie stosownych regulacji. Ostatnio dawaliśmy Wam znać o postępach jeśli chodzi o AI Act na terenie krajów członkowskich Unii Europejskiej. Teraz przyszedł czas na nieco inną, oddolną inicjatywę.

Ogłoszone właśnie przez YouTube nowości mają na celu wprowadzenie nieco więcej porządku. Mowa tu przede wszystkim o udostępnieniu specjalnego pola wyboru, które pojawi się podczas procesu przesyłania i publikowania materiału. Tam twórcy znajdą sekcję zobowiązującą ich do wskazania elementów zmienionych lub stworzonych przy wykorzystaniu sztucznej inteligencji. Chodzi tu przede wszystkim o wszelkiego rodzaju deepfake’i czy przerobione nagrania mające wywołać niepotrzebną panikę bądź innego rodzaju zagrożenie. To bardzo dobra wiadomość szczególnie dla przeciętnych konsumentów, zwłaszcza tych mniej świadomych.

Co ciekawe, nie będzie konieczności wypełniania nowej sekcji w kilku przypadkach. Jeśli jakiś fragment jest wyraźnie nierealistyczny, to użytkownicy zostaną zwolnieni z takiego obowiązku. Oprócz tego mówimy o dodaniu filtrów upiększających, efektów specjalnych pokroju rozmazanego tła. Jeśli więc ktoś wykorzysta AI w granicach rozsądku, to tak naprawdę nie zauważy jakichkolwiek zmian przy dodawaniu materiału na platformę.

To zresztą nie pierwszy raz, gdy YouTube podjął działania przeciwko niepokojącym treściom generowanym przez sztuczną inteligencję. Pół roku temu na warsztat wzięto przede wszystkim nadużycia wobec artystów i wytwórni muzycznych. Stało się to niedługo po fali przerobionych nagrań, na które nabrało się mnóstwo osób. Wprowadzono wtedy też pewne zasady obowiązujące przeciętnych klientów, lecz bardzo dotkliwych regulacji wciąż brakuje.

Zaufanie do twórców jest priorytetem

YouTube ma bezustannie inwestować w różnego rodzaju technologie mające wzmocnić systemy odpowiedzialne za wykrywanie tego typu zawartości. Nadal jednak całość opiera się na zaufaniu w stosunku do twórców i nie inaczej ma się sprawa przypadku tytułowej nowości. Co jednak ciekawe, przedstawiciele serwisu dają znać, że oni także mogą dodać informację o sztucznej inteligencji – nawet wtedy, gdy influencer nie zamieści stosownej informacji. Wtedy pod klipem znajdzie się wzmianka o obecności treści mogących zmylić lub wprowadzić w błąd odbiorców.

Pozostaje mieć nadzieję, że coraz więcej osób zacznie respektować wprowadzane przepisy i ograniczenia. Sztuczna inteligencja może okazać się niezwykle przydatna, ale wykorzystanie jej do manipulacji powinno być z miejsca karane i blokowane. Wkrótce zapewne coraz więcej koncernów pójdzie śladem Google.

Źródło: YouTube / Zdjęcie otwierające: freepik.com (@natanaelginting)

Udostępnij

Piotr MalinowskiDziennikarz z pasji i wykształcenia. Jest związany z popularnymi serwisami branżowymi, gdzie od siedmiu lat publikuje treści o nowych technologiach, gamingu oraz „ludziach internetu”. Fascynuje go wpływ influencer marketingu na społeczeństwo oraz szeroko pojęte przyczyny i skutki nierówności społecznych. Prywatnie fan powieści/filmów grozy, gier studia Piranha Bytes, podcastów kryminalnych, dobrej kawy oraz rowerowych wycieczek.