Chińskie Ministerstwo Handlu w najbliższym czasie opublikuje pierwszą część swojej czarnej listy firm, na którą trafią przede wszystkim korporacje amerykańskie. Znajdą się na niej podmioty, które nie szanują zapisów umów, łamią prawa chińskiego rynku i blokują lub odcinają dostawy chińskim spółkom w wyniku decyzji innych niż handlowe. Tyle teorii – w praktyce znajdą się na niej co najmniej wszystkie spółki, które wypowiedziały umowy chińskim firmom w efekcie politycznych decyzji Amerykanów.
Gao Feng z chińskiego Ministerstwa Handlu powiedział w piątek, że: „zostaną podjęte niezbędne i zdecydowane działania wymierzone we wszystkie firmy, które znajdą się na liście”. Nie doprecyzowano jakie kroki podejmą Chińczycy, ale chińskie media wspominają nawet o wydaleniu przedstawicielstw amerykańskich korporacji z Państwa Środka. Mówi się, że restrykcje będą wymierzone m.in. w Google, Intela, Qualcomma, Apple, ale także firmy z krajów innych niż Stany Zjednoczone, które w ramach współpracy z Amerykanami wypowiedziały umowy m.in. Huawei – chodzi tu choćby o brytyjskie ARM oraz japońską Toshibę.
Gao Feng poinformował, że na liście umieszczone zostaną też „wszystkie firmy, które stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego Chin”. Jest to oczywiste nawiązanie do analogicznych słów wypowiedzianych ustami Donalda Trumpa w odniesieniu do spółek chińskich. Takie ujęcie sprawy daje politykom bardzo szerokie pole do manewru w kwestii umieszczania na czarnej liście nieograniczonej ilości podmiotów. Pojęcie „bezpieczeństwa narodowego” jest bardzo nieostre i daje możliwość sankcjonowania dowolnej firmy, bez wyraźnego, realnego powodu.
Stany Zjednoczone mogą odpowiedzieć na krok Chińczyków dalszą eskalacją i umieszczeniem na czarnej liście kolejnych firm. Odbędzie się to ze stratą nie tylko dla gospodarek chińskiej i amerykańskiej, ale także wszystkich krajów na świecie w choćby niewielkim stopniu korzystających za dóbr wytwarzanych przez korporacje z tych krajów.
Chiny będą miały szansę porozumieć się ze Stanami Zjednoczonymi na szczycie G20 w lipcu. Chiński prezydent Xi Jinping oraz Donald Trump będą tam obecni, ale nie padły jeszcze żadne deklaracje w kwestii ewentualnych rozmów.