Agregat diesla ładował elektryki. Cena?
435 złotych za godzinę ładowania samochodów elektrycznych – lub naładowania do poziomu 80 procent, zależnie od tego, co nastąpi wcześniej – życzyli sobie organizatorzy Glastonbury Festival w Anglii. Prąd generowany był bezpośrednio przez specjalny agregat zasilany ropą. Niezbyt ekologiczny. Po fali oburzenia jaka wylała się na organizatorów ze względu na wysoką opłatę, cenę obniżono do około 270 złotych.
The high fee, which has now been slashed to £50, was reportedly a deterrent.https://t.co/9UobOoxn7u
— Bristol Live (@BristolLive) June 25, 2022
„Prosimy o naładowanie samochodu przed podróżą na teren festiwalu. Jeśli Twój pojazd będzie miał mniej niż 80 kilometrów zasięgu po dojechaniu na miejsce, upewnij się, że masz niezbędne środki, aby opłacić ładowanie” – apelowali organizatorzy jeszcze przed festiwalem. Ładowarki miały służyć ładowaniu „awaryjnemu”.
Trzeba jasno powiedzieć, że festiwal odbywa się w okolicach niewielkiej wsi Pilton w hrabstwie Somerset. Jak zapewne się domyślacie nie jest to najlepiej skomunikowana w Wielkiej Brytanii miejscowość, przez co dostęp do konwencjonalnych ładowarek elektrycznych jest mocno utrudniony. Przezabawnie jednak wyglądały zapewnienia o „zielonej energii” i „byciu eko”, kontrastujące z huczącym urządzeniem spalającym wcale nie tak małe ilości paliwa. Organizatorzy festiwalu nie sprzedawali na przykład napojów w plastikowych butelkach, a uczestników zachęcano do zabierania swoich własnych wielorazowych butelek do napełniania darmową wodą.
Organizatorzy znaleźli wytłumaczenie
Według jednego z przedstawicieli organizatora, generator diesla, który zasila punkty ładowania elektrycznego, działa w gospodarstwie przez cały rok i będzie włączany wyłącznie w razie potrzeby. Uznano, że taki system jest lepszy dla środowiska niż na przykład stacja Tesla Supercharger.
Wierzymy na słowo.
Źródło: Bristol Live