Program Starlink nabiera rozpędu. Przedstawiciele SpaceX właśnie ogłosili, że w przyszłym roku będzie prawie o połowę więcej startów, niż w obecnym.
Nowa usługa wymaga nowych satelitów
„Starlink Direct to Cell” to program, który SpaceX opracowało razem z amerykańskim oddziałem T-Mobile. Polega on na udostępnianiu internetu z sieci Starlink bezpośrednio do smartfonów, bez potrzeby pośrednictwa dodatkowych odbiorników. Okazuje się jednak, że nie wszystkie satelity znajdujące się obecnie na orbicie są w stanie obsługiwać połączenie z telefonami. Do jego uruchomienia przydadzą się tylko Starlinki w wersji V2.
V2 zostały wysłane w przestrzeń po raz pierwszy w marcu tego roku i to w wersji „Mini”, bo pełnowymiarowych „dwójek” nie da się podobno przetransportować rakietą Falcon 9. Do tego celu wymagane jest uruchomienie rakiety Starship, która jeszcze ani razu z sukcesem nie wyleciała poza atmosferę.
Mimo to, SpaceX mierzy wysoko, dosłownie i w przenośni, bo planuje w przyszłym roku aż 144 startów, co daje 3 starty tygodniowo. W tym roku, póki co, wykonano 75 startów, a kolejne są planowane jeszcze na dzisiejszy wieczór. W sumie, w 2023 r. ma być ich 100.
Uruchomienie programu „Starlink Direct to Cell” jest planowane na rok 2025, a więc SpaceX nie ma zbyt wiele czasu, szczególnie, jeśli planuje użyć też pełnowymiarowych Starlinków V2.
Na chwilę obecną na niskiej orbicie okołoziemskiej krąży około 5 tysięcy satelitów Starlink. Docelowo, ma to być 12 tysięcy obiektów – tyle pozwoli pokryć całą Ziemię bezprzewodowym internetem od Elona Muska. Planowo, rozbudowa sieci ma zakończyć się w 2027 roku.
Źródło: Arstechnica; Zdj. tyt. SpaceX