Brum brum z głośniczków to nowy trend w motoryzacji elektrycznej

Maksym SłomskiSkomentuj
Brum brum z głośniczków to nowy trend w motoryzacji elektrycznej
Jeśli miałbym wymieniać największe zalety samochodów elektrycznych, to ich niemal bezgłośne działanie wskazałbym jako największą zaletę i wadę zarazem. Dlaczego? Jestem miłośnikiem klasycznej motoryzacji spalinowej i po prostu lubię jeździć dobrze brzmiącymi autami. Z drugiej strony od czasu do czasu cenię sobie podróże w absolutnej ciszy, zwłaszcza na długich dystansach. Producenci samochodów elektrycznych prześcigają się w pomysłach na to, jak zachęcić do ich zakupu osoby, lubiące posłuchać układu wydechowego. Rozwiązaniem są… głośniki. I nie, wcale nie chodzi tu o wymagane prawem emitowanie charakterystycznych dźwięków, mające ostrzegać pieszych w miastach.

klaun meme

Popcorn z wydechu w formie pliku dźwiękowego

Z nieskrywanym zdziwieniem obserwuję trend na dorzucanie do usportowionych wersji samochodów elektrycznych głośników, mających na celu imitowanie brzmienia wydechu z aut spalinowych – ku uciesze kierowców i rozczarowaniu przechodniów. Przypadki tego rodzaju rozwiązań nie są incydentalne.

Nie przegap: Samochody elektryczne z zakazem wjazdu do kolejnej galerii handlowej w Polsce

Najnowszy elektryczny Hyundai Ioniq 5 N ma dawać więcej frajdy z jazdy właśnie za sprawą głośników umieszczonych w wydechu. Wcale się temu nie dziwię, bowiem emocje towarzyszące jeździe samochodem elektrycznym w mojej ocenie można porównać do jazdy metrem. Auta elektryczne genialnie przyspieszają, ale cóż z tego, skoro towarzyszą temu doznania akustyczne na miarę jazdy metrem lub tramwajem? Hyundai nie jest odosobniony w swojej postawie.

Jako posiadacz Abartha 500 śledzę grupy związane z tymi autami i z lekkim rozbawieniem patrzę na lincz, jaki spotyka włoskiego producenta w związku z zakończeniem produkcji tego modelu. Nowy elektryczny Abarth w bazowej wersji głośników nie posiada. Wyposażono w nie za to wariant nieco droższy. Głośniki nie są montowane w kabinie, aby potęgować doznania jedynie kierowcy. Montowane są na zewnątrz, aby dźwięk słyszeli także piesi. Nonsens?

Elektryk, który udaje auto spalinowe

Jakiś czas temu przeglądając ofertę jednego z popularnych producentów układów wydechowych natknąłem się na prawdziwe kuriozum. W portfolio firma miała wydech z wielkim głośnikiem, o brzmieniu którego decydował użytkownik. Parę tapnięć w smartfonie pozwala zmienić brzmienie z doładowanego silnika R4 na brzmienie silnika V8, V10, V12 i kilku innych. Szaleństwo? Najwyraźniej jest w nim metoda.

Amerykańska firma Dodge w 2022 roku pochwaliła się koncepcyjnym modelem elektrycznym, którego większość pieszych nie chciałaby raczej posłuchać z perspektywy chodnika. Producent chwalił się, że głośnik w wydechu ma imitować dźwięk klasycznego silnika V8, emitując przy tym hałas na poziomie 126 decybeli. Przypominam, że w Polsce obowiązuje limit 93 decybeli dla silników benzynowych oraz 96 decybeli dla wysokoprężnych. Mniej więcej 130 dB podczas startu generują odrzutowe samoloty pasażerskie.

Czytaj także: Dwie rajdowe elektryczne Lancie Delta spłonęły tuż przed wyścigiem

Jest popyt (?), jest podaż

Jest takie fajne powiedzenie w języku angielskim: „whatever floats your boat”. Jeśli ktoś ma ochotę jeździć autem elektrycznym z bulbulatorem, imitującym brzmienie silnika spalinowego, to dlaczego ktoś miałby mu tego zabronić lub to wyśmiewać? Okej, może sam odrobinkę podśmiewam się z tego trendu, ale nie zapominam przy tym, że elektryki mają masę zalet. Może niekoniecznie z perspektywy średniozamożnej osoby mieszkającej w Polsce, ale… 😉

Internauci zwracają uwagę, że montowanie zewnętrznych głośników wydaje się nieco absurdalne, bo skoro kierowca chce za wszelką cenę kupić elektryka i mieć przy okazji „brzmienie”, to powinien słuchać tego dźwięku w kabinie, a nie katować nim pieszych. Skoro jednak posiadacze spaliniaków mogą legalnie montować sobie głośne (do pewnego stopnia) wydechy, to…

respect all builds

Przemieszczanie się elektrykiem i słuchanie empetrójek z wydechu… co o tym myślicie?

Źródło: mat. własny, Money.pl

Udostępnij

Maksym SłomskiZ dziennikarstwem technologicznym związany od 2009 roku, z nowymi technologiami od dzieciństwa. Pamięta pakiety internetowe TP i granie z kumplami w kafejkach internetowych. Obecnie newsman, tester oraz "ten od TikToka". Miłośnik ulepszania swojego desktopa, czochrania kotów, Mazdy MX-5 i aktywnego uprawiania sportu. Wyznawca filozofii xD.