Czy w takiej sytuacji możemy mówić już o celowym sabotażu ze strony Państwa Środka?
Wskaźnik na poziomie 2 proc. to już problem
Jak donosi The Register, wskaźnik awaryjności na poziomie 2 proc. jest już problemem i powoduje w niektórych sprzętach poważne wady. 40 proc. awaryjności oznacza, że dostawy są bliskie niezdatności do całkowitego użytku. Co więc powiedzieć na 1900 procent? Przecież to oznacza, że półprzewodniki, które Rosja zamawia z Chin nie nadają się do niczego. To po prostu śmieci. Szara strefa zdaje się również nie nadążać za popytem technologicznym Rosjan, którzy są obecnie bardzo mocno duszeni przez Zachodnie sankcje.
fot. Unsplash.com
Jeśli faktycznie aż 40 proc. półprzewodników, które docierają do Rosji z Chin nie nadaje się do użytkowania, to wygląda na to, że Xi Jinping jasno daje do zrozumienia, że nie popiera rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Chińczycy przecież wielokrotnie w przeszłości deklarowali, że chcą tworzyć wysokiej jakości rozwiązania technologiczne oraz najbardziej zaawansowane produkty na świecie.
Moskwa musi znaleźć więc sposób na to, jak pozyskiwać elektronikę bowiem ta jest wymagana do podtrzymania ofensywy na Ukrainie. Jest więcej niż prawdopodobne, że z czasem będzie się to stawało coraz trudniejsze.
Źródło: The Register / fot. Unsplash.com