Chiński system kontroli obywateli działa w najlepsze już od ubiegłego roku. To właśnie za jego sprawą 23 miliony Chińczyków zostało pozbawionych prawa do kupna biletów podróżnych. Dlaczego? Bo zachowywali się nie tak, jak trzeba. Władze Chińskiej Republiki Ludowej wprowadziły ideę programów lojalnościowych na zupełnie nowy poziom, przenosząc tym samym orwellowskie wizje do świata rzeczywistego. Technologii szpiegowania i kontroli obywateli pozazdrościli im właśnie Australijczycy.
W oprogramowanie od Chińczyków postanowiły zainwestować władze miasta Darwin, usytuowanego w północnej części Australii. Mieszkańcy antypodów nie muszą jednak obawiać się rygoru na miarę tego, z którym na co dzień mierzą się Azjaci. Miasto Darwin zainteresowane jest przede wszystkim częścią technologii odpowiedzialną za precyzyjne rozpoznawanie twarzy – przynajmniej na razie. Skuteczność tej metody jest na tyle wysoka, że system rozpoznaje bez problemu rysy twarzy pośród tłumu liczącego nawet ponad tysiąc osób.
Australijczycy podają, że chcą wykorzystać oprogramowanie do szybkiego wykrywania podejrzanych zachowań wśród obywateli oraz łatwiejszego lokalizowania sprawców przestępstw wciąż przebywających na wolności. Zakupiony od Chińczyków system ma działać w sposób w pełni zautomatyzowany, wysyłając odpowiednie alerty oddziałom ścigania w razie zarejestrowania nieprawidłowości.
Kontrowersje budzi oczywiście to, że chiński system skanowałby twarze wszystkich mieszkańców miasta, mogąc przy okazji ujawniać to, gdzie ci przebywają w danym momencie. Wielu osobom nie podoba się perspektywa bycia monitorowanym w miejscach publicznych i fakt, że tak cenne dane dotyczące zwyczajów lub rytmu dnia mogą być wykorzystywane bez ich wiedzy. Przeciwnicy wprowadzenia nowego rozwiązania sugerują, że miasto za sprawą publicznego Wi-Fi nadzoruje także ruch sieciowy, wiedząc na przykład to, z jakich aplikacji korzysta się najczęściej w danych częściach miasta.
Władze Darwin uspokajają, że system jest wdrażany w trosce o poprawę bezpieczeństwa obywateli. Rozwiązanie ma być nowoczesnym odpowiednikiem monitoringu CCTV i służyć społeczeństwu. Bylibyście w stanie poświęcić swoją prywatność na rzecz tego rodzaju nowoczesnego monitoringu? Założę się, że zdania będą podzielone.
Jak działa chiński system kontroli obywateli? Otóż każdy mieszkaniec Państwa Środka może zyskiwać lub tracić punkty, w zależności od tego jak prowadzi swoje życie. Karne punkty naliczane są nie tylko za przestępstwa, ale także działania zupełnie trywialne – palenie w miejscach niedozwolonych, zaległości w opłatach abonamentowych, czy też przechodzenie przez ulicę w miejscu, które nie jest do tego dedykowane. Dodatkowe punkty zgarnąć można za działania prospołeczne – oddawanie krwi, wolontariat i tym podobne. Niski „rating” w systemie prowadzi do nałożenia do obywatela zakazów, a nawet kar finansowych i ograniczenia lub pozbawienia wolności.
Rzeczywistość rodem z Black Mirror lub innego filmu sciencte-fiction, prawda?
Źródło: ntnews.com.au / Zdjęcie główne: BBC News