Ten nieco przydługi wstęp to wprowadzenie do ciekawego eksperymentu, jaki przedsięwzięła pewna szwajcarska firma transportowa. Postanowiła ona wysłać swojego kierowcę elektryczną ciężarówką Volvo ze Szwajcarii do Hiszpanii i z powrotem, na trasę liczącą 3000 kilometrów. Z podróży tej wyciągnięto interesujące wnioski.
3000 kilometrów ciężarówką elektryczną
40-tonowa ciężarówka z naczepą Volvo FH Electric pokonała trasę o łącznej długości 3000 kilometrów, pomiędzy Zurychem w Szwajcarii a Walencją w Hiszpanii. To jak dotąd najdłuższy dystans przebyty przez komercyjną ciężarówkę elektryczną. Na taką podróż zdecydowali się przedstawiciele szwajcarskiej firmy logistycznej Krummen Kerzes, którzy za kierownicą posadzili kierowcę Balinta Schnella. Co dość zabawne, Schnell to po niemiecku… „szybko”.
Balint Schnell po raz pierwszy kierował ciężarówką elektryczną, w związku z czym eskapada wydawała się dość karkołomna. Kierowca musiał zapoznać się z e-ciężarówką, szczegółowo przestudiować trasę i zaplanować z wyprzedzeniem punkty, w których będzie ją ładował. Ładunkiem w naczepie było 20 ton pomarańczy.
Z logistycznego punktu widzenia taka podróż nie ma większego sensu
Ciągnik siodłowy Volvo FH Electric 4×2 ma według producenta zasięg do 300 km. Domyślacie się zapewne, że należało go ładować niezmiernie często. Ile zatem zajęła podróż?
Podróż zajęła… tydzień, podczas gdy pojazdem z silnikiem Diesela zajęłaby cztery dni. Schnell musiał oczywiście przestrzegać wymaganych przez Unię Europejską czasów prowadzenia pojazdu i odpoczynku. Zatrzymywał się około 20 razy i musiał starannie planować, aby czas ładowania pokrywał się z przerwami wymuszonymi działaniem tachografu.
Trasa łącząca Zurych z Walencją nie jest zbyt dobrze przystosowana do ładowania elektrycznych naczep, więc Schnell musiał ładować ją na zwykłych stacjach ładowania. „Gdy tylko stacja była używana przez inne pojazdy, prędkość ładowania odczuwalnie spadała” – powiedział Schnell.
Zalety? Udało się zaoszczędzić aż 3 tony dwutlenku węgla, które wyemitowałby silnik Diesla w typowej używanej na tej trasie ciężarówce spalinowej. Pytanie, jakie należy sobie zadać przy tej okazji brzmi: skąd pozyskano energię do ładowania ciężarówki elektrycznej i czy była ona czystą energią? Cóż, można założyć, że na zachodzie Europy była czysta. W Polsce energia pochodzi niestety wciąż przede wszystkim z węgla.
Firma uważa swój test za udany
Krummen Kerzers planuje zainwestować w infrastrukturę do ładowania ciężarówek elektrycznych w swoim biurze w Kerzers w Szwajcarii, a także w trzech innych lokalizacjach w kraju. Firma chce też do końca 2023 roku rozszerzyć swoją flotę elektrycznych ciężarówek do 18 sztuk.
Przypominam, że ciężarówki elektryczne – w tym wypadku Tesla Semi – kupiła także firma PepsiCo. Na ich pokładzie będą przewożone produkty spożywcze Frito-Lay na dystansie około 684 km, ale w przypadku cięższych ładunków w postaci napojów gazowanych ciężarówki będą początkowo odbywać krótsze trasy o długości zaledwie około 160 kilometrów.
Źródło: FB