Czy Rosja właśnie zaczęła używać dronów „samobójców”?

Aleksander PiskorzSkomentuj
Czy Rosja właśnie zaczęła używać dronów „samobójców”?
Rosyjskie wojska zaczynają zbliżać się coraz bardziej do ukraińskiej stolicy. Okazuje się, że Rosjanie zdecydowali się już skorzystać z pomocy swoich specjalnych dronów “kamikaze”. Konstrukcja oznaczona jako KUB została zidentyfikowana na polu walki.

Jak dokładnie działa taki dron oraz co faktycznie potrafi w warunkach bojowych?

Zaprojektowany, aby niszczyć

Drony KUB-UAV zostały zaprojektowane tak, aby posiadać minimalną masę i wielkość. Ich efektywny zasięg to około 40 kilometrów. Cała konstrukcja jest trudna do wykrycia i przenosi na sobie jednokilogramowy materiał wybuchowy wypełniony śmiercionośnymi łożyskami kulkowymi.

Odnaleziony przez Ukraińców KUB spadł na dom w zabytkowej dzielnicy Kijowa, w pobliżu budynków rządowych i ambasad, co pozwala przypuszczać, że Rosjanie mogli polować na konkretny, wybrany wcześniej cel.

Sam dron KUB-UAV porusza się z prędkością do 130 kilometrów na godzinę. Oprócz ładunku wybuchowego, dron posiada na sobie również kamerę ułatwiającą nawigację oraz podejrzenie misji w trakcie jej trwania. Strategia wykorzystania dronów KUB sprawdziła się już wtedy, kiedy rosyjskie wojsko zaatakowało rebeliantów na terenie Syrii.

Wygląda na to, że Kreml chce ponownie skorzystać ze swojej “sprytnej” broni – tym razem jednak w innym regionie. Analitycy twierdzą, że Rosja może korzystać z dronów KUB po to, aby finalnie przeprowadzić zamach na prezydenta Ukrainy – Wołodymira Zełenskiego.

Wygląd drona sugeruje również, że niektóre rosyjskie siły znajdują się na tyle blisko stolicy, aby móc wystrzeliwać mniejsze bezzałogowe statki powietrzne bez większych przeszkód. Czas lotu drona KUB wynosi bowiem nieco ponad 30 minut, co wyklucza wystrzelenie go z dalszego dystansu.

Czytaj też: Drony na straży Ukrainy. Punisher i Bayraktar TB2 dziesiątkują Rosjan

Pojedyncza sztuka drona KUB-UAV jest wyceniana na około 160 tys. dolarów. Rosjanie wykorzystują te sprzęty dlatego, że… nie mają nic bardziej zaawansowanego pod reką.

Przynajmniej na ten moment.

Źródło: ArmyRecognition

Udostępnij

Aleksander PiskorzDziennikarz technologiczny - od niemal dekady publikujący w największych polskich mediach traktujących o nowych technologiach. Autor newslettera tech-pigułka. Obecnie zajmuje się wszystkim co związane z szeroko pojętym contentem i content marketingiem Jako konsultant pomaga również budować marki osobiste i cyfrowe produkty w branży technologicznej. Entuzjasta sztucznej inteligencji. W trybie offline fan roweru szosowego, kawy specialty i dobrej czekolady.