Prezydent USA Joe Biden już za kilka dni podpisze specjalny dekret wykonawczy, który przełoży się na stworzenie alternatywnych łańcuchów dostaw produktów technologicznych. Zarówno Stany Zjednoczone, jak i Europa nie chcą być już zależne od produktów, które pochodzą tylko i wyłącznie z Chin. W całej stawce zaczynają pojawiać się takie kraje, jak Tajwan, Japonia czy Korea Południowa.
Sytuacja na linii USA i Europa – Chiny ma związek z przedłużającymi się niedoborami konkretnych produktów oraz rozwiązań, które dotychczas były wysyłane do producentów z Państwa Środka.
Czy możemy więc mówić o początku końca ery „Made in China”?
Technologia mniej zależna od Chin
Nowy dokument prezydenta USA nakazuje opracowanie (póki co) krajowej strategii łańcucha dostaw dla wielu produktów. Przede wszystkim jednak, dostawy mają być niezakłócone i odporne na katastrofy takie, jak pandemia czy sankcje ze stron innych krajów. Jak donosi Nikkei Asia, USA i Europa chcą możliwości bezproblemowego wykorzystania takich produktów, jak półprzewodniki, baterie do pojazdów elektrycznych, metale ziem rzadkich czy produktów medycznych.
USA na początku będzie nawiązywało partnerstwa z takimi krajami, jak Tajwan, Korea Południowa i Japonia i to z fabryk z wymienionych wyżej państw będą płynęły najważniejsze części.
fot. Chris Ried – Unsplash
Nie wiadomo czy Europa pójdzie śladem USA, jednak w dobie ostatnich problemów jest to bardzo prawdopodobne. Co ciekawe, niektóre informacje mówią, że Stany Zjednoczone będą chciały, aby kraje partnerskie Europy zmniejszyły swoją zależność od Chin.
Od 1990 roku udział USA w produkcji półprzewodników na świecie spadł z 37 do zaledwie 12 procent.
Do 2030 roku, Chiny mają być światowym liderem w zakresie produkcji wybranych technologii, z udziałem w rynku na poziomie 30 procent.
Od samochodów elektrycznych aż po 5G
USA i Europa będą współpracowały w zakresie uwolnienia się od Chin w kontekście samochodów elektrycznych. Unia Europejska zainwestowała miliardy euro w stworzenie własnych fabryk oraz technologii pozwalających na tworzenie baterii do aut bezpośrednio „na miejscu”. USA chce, aby Panasonic i LG Chem (dwie największe firmy produkujące baterie) nie traciły udziału w rynku na rzecz Chińczyków.
Jak widać w wielu regionach świata, coraz większa liczba rządzących zaczyna opierać się wdrażaniu rozwiązań z zakresu 5G pochodzących od chińskich producentów. Tak naprawdę walka toczy się w każdym segmencie: od smartfonów, przez konsole, samochody elektryczne aż po centra badawcze rozwijające nowe technologie.
Producenci tacy, jak Apple, AMD, Qualcomm czy Sony coraz głośniej dają znać, iż w ich łańcuchach dostaw występują prawdziwe problemy. Nie trzeba o tym nikogo przekonywać – wystarczy zobaczyć, ile trzeba czekać na zakup konsoli PlayStation 5.
Zmniejszenie zależności technologicznej od Chin oraz przeniesienie produkcji do innych państw to rzeczy, których nie da się zrobić „od tak”.
fot. Reproductive Health Supplies Coalition – Unsplash
Sytuacja wymaga niesamowitych inwestycji i przede wszystkim czasu. Wygląda jednak na to, że zarówno USA, jak i Europa rozpoczęły proces, którego nie da się już cofnąć.
Pytanie tylko – czy mniej „Made in China” oznacza… lepiej?
Źródło: Nikkei / fot. Fidel Fernando – Unsplash