Darmowe ładowarki po polsku. Wzięli dotacje, teraz je wyłączają

Maksym SłomskiSkomentuj
Darmowe ładowarki po polsku. Wzięli dotacje, teraz je wyłączają
Dlaczego Polacy mieliby kupować samochody elektryczne? Sam nie wiem. Nasz kraj jest na ostatnim miejscu najnowszego rankingu gotowości na auta elektryczne, na każde 100 kilometrów dróg przypada 0,7 punktu ładowania, a ceny energii są wprawdzie jednymi z niższych w Europie, ale wciąż rosną, a wraz z nimi w odpowiednim tempie nie rosną zarobki. Unia Europejska zainwestuje w stacje ładowania elektryków w Polsce, ale to inwestycja symboliczna w skali realnych potrzeb, by przygotować nasz kraj na elektromobilność. Dziennikarze serwisu Auto Świat przyjrzeli się temu, jak samorządy zarządzają ładowarkami postawionymi za unijne dopłaty i wiecie co? Sytuacja jest dramatyczna.

Ładowarki dla elektryków wyłączane w kolejnych miastach

Unia Europejska mocno wspiera rozbudowę infrastruktury dla samochodów elektrycznych w Polsce, a samorządy dość chętnie zabiegały o odpowiednie dofinansowania. Efektem tego było postawienie wielu punktów ładowania w całym kraju. Niestety, z niektórych kierowcy nie mogą dziś korzystać. Pragnąc naładować swoje pojazdy widzą komunikaty o tym, że ładowarki są nieczynne. Dlaczego?

„W związku z otrzymanymi rozliczeniami za sprzedaż energii elektrycznej. (…) Miasto Jelenia Góra podjęło decyzję, że od dnia 11 kwietnia br. miejskie darmowe punkty do ładowania samochodów elektrycznych przy ulicach Podgórzyńskiej, Noskowskiego, Sygietyńskiego, Grodzkiej, Bankowej oraz Ptasiej zostają wyłączone” – pisze na swoim facebookowym profilu Jerzy Łużniak, prezydent miasta Jeleniej Góry.

W przypadku tego miasta wyłączenie darmowej ładowarki nie jest większym problemem z punktu widzenia samorządu. Ładowarka nie powstała bowiem za pieniądze unijne. W gorszej sytuacji są te miasta, które dotacje otrzymały, a teraz odmawiają obywatelom możliwości korzystania z darmowej energii.

Problematyczne dotacje

Miasto nie może pobierać opłat w tzw. „czasie trwania projektu” za korzystanie z darmowych ładowarek, dofinansowanych w najwyższym możliwym stopniu z Unii Europejskiej. Musi natomiast płacić za prąd. Z racji podwyżek cen energii najłatwiejszym rozwiązaniem jest wyłączenie problematycznych stacji ładowania – w innym razie powziętą dotację należałoby zwrócić. Taka sytuacja ma miejsce w Ząbkach pod Warszawą.

Sprawdź też: Spłonęła kolejna Dacia Spring. Tani elektryk syczał i piszczał (wideo)

„W związku ze znaczącym wzrostem cen energii elektrycznej byliśmy zmuszeni odstąpić od pierwotnych założeń udostępniania bezpłatnej usługi ładowania. Udostępnienie płatnej usługi ładowania będzie możliwe w 2026 roku” – głosi pismo krążące w sieci.

Niektóre samorządy najwyraźniej zawstydzone zaistniałą sytuacją tłumaczą wyłączenia remontami i przebudowami. Inne sposoby to mocne ograniczenie mocy ładowania, pozwalające powziąć znaczące oszczędności w skali miesiąca. Auto Świat zwraca uwagę na plagę „zepsutych” ładowarek – w Pruszkowie, Michałowicach, Nadarzynie i Zalewie Komorowskim. Może to jakaś plaga?

elektryczny abarth

Nowy, elektryczny Abarth podłączony do punktu ładowania. | Źródło: Abarth

Tymczasem słupki ładowania wyłączone z użytku często dalej widnieją na mapach jako aktywne i robią niemałe zamieszanie w szeregach kierowców samochodów elektrycznych. Aut elektrycznych ubywa, a słupki stawiane za pieniądze unijne są wyłączane z użytku.

Politycy milczą

Dziennikarze Auto Świat zwrócili się z zapytaniem do biura prasowego Ministerstwa Funduszy i Polityki Regionalnej.

„Czy monitorują Państwo zjawisko budowania przez samorządy stacji ładowania samochodów elektrycznych z wykorzystaniem dotacji unijnych (m.in. Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego) oraz państwowych środków wsparcia, które następnie zamykane są z powodu kosztów energii aż do czasu zakończenia okresu trwałości projektu? Czy planują Państwo jakieś działania mające na celu ratowanie tych projektów?”

Odpowiedź nie nadeszła.

Nie przegap: Zaczęło się. Samochody elektryczne nie wjadą na parking basenu w Warszawie

Sytuację na Mazowszu monitoruje Mazowiecka Jednostka Wdrażania Programów Unijnych (MJWPU), odpowiedzialna za opiekę nad projektami i kontrolę realizacji. To właśnie ten podmiot występuje do miast o wyjaśnienia związane z wyłączeniami.

„Na przykładzie miasta Ząbki w 2019 r. zarejestrowano 4 samochody z silnikiem elektrycznym, w 2020 r. było ich już 11, w 2021 r. 41 aut, w 2022 r. kolejne 34 sztuki. Od początku 2023 r. do 12 maja zarejestrowano, jak nas poinformowało Miasto Ząbki, 28 samochodów. Ta sytuacja ma bezpośrednie przełożenie na niewystarczające środki finansowe przewidziane w budżecie Miasta na 2023 r. Z tego powodu beneficjent zdecydował się na czasowe wyłączenie urządzeń w celu ponownego oszacowania zużycia i kosztów energii” – głosi pismo od MJWDP do redakcji Auto Świat.

ekoen warszawa
Stacja ładowania samochodów elektrycznych EKOEN w Warszawie. | Źródło: EKOEN

W piśmie widnieje też informacja, iż po interwencji MJWPU beneficjent poinformował, że wszystkie ładowarki są uruchomione i działają.

MJWPU przekazuje, iż awarie nie są dobrą wymówką. Urządzenia muszą zostać niezwłocznie naprawione albo samorządy zostaną zmuszone do zwrotu pieniędzy.

I jak ma być lepiej, hm?

Źródło: Auto Świat

Udostępnij

Maksym SłomskiZ dziennikarstwem technologicznym związany od 2009 roku, z nowymi technologiami od dzieciństwa. Pamięta pakiety internetowe TP i granie z kumplami w kafejkach internetowych. Obecnie newsman, tester oraz "ten od TikToka". Miłośnik ulepszania swojego desktopa, czochrania kotów, Mazdy MX-5 i aktywnego uprawiania sportu. Wyznawca filozofii xD.