Dopłaty do samochodów elektrycznych w Polsce
Program dopłat o nazwie „Mój Elektryk” prowadzony będzie przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Początkowo objęci nim zostaną klienci indywidualni, planujący zakup nowych samochodów osobowych. Portal wysokienapiecie.pl powołując się na swoje źródła donos, że kwota dofinansowania wyniesie bazowo 18750 złotych. Osoby dysponujące Kartą Dużej Rodziny z przynajmniej trójką dzieci na utrzymaniu dostaną od Państwa 27000 złotych.
W poprzednim programie o nazwie „Zielony samochód” limit wartości pojazdy objętego wsparciem ustalono na niskim poziomie 125 tysięcy złotych brutto. Program „Mój Elektryk” pozwala dofinansować auta na prąd kosztujące nie więcej niż 225 tysięcy złotych brutto – to znacząca zmiana. Na dofinansowanie załapią się chociażby Volskwagen ID.4 i ID.3, Skoda Enyaq iV, Nissan Leaf, Mini Electric, BMW i3 oraz Renault ZOE. Co ciekawe, łapie się na nie nawet… Tesla Model 3.
Warto dodać, że poprzedni program wsparcia o nazwie „Zielony Samochód” zakończył się klapą. Liczba zgłoszeń wyniosła zaledwie 241 i wykorzystano kilka procent budżetu programu. W nowej edycji złożenie wniosku ma być prostsze. Zniesiono m.in. limit kilometrów, jaki miałyby pokonywać auta, aby dotacja została utrzymana.
Budżet programu to 100 milionów złotych.
Dopłaty dla realnie potrzebujących czy najbogatszych?
Pytanie brzmi: czy na obecnym etapie rozwoju elektromobilności dopłaty do samochodów elektrycznych mają sens? Czy samochodów tych nie kupują osoby, które i tak mogłyby pozwolić sobie na zakup tego rodzaju pojazdu? Takie i wiele innych wątpliwości widać w komentarzach polskich internautów. Z drugiej strony, jeśli nie dopłatami kusić do zakupu samochodów elektrycznych, to czym? Tutaj wymienia się gęstszą sieć stacji ładowania oraz… niższe ceny ładowania, które wcale nie należą do niskich.
Źródło: WysokieNapiecie.pl