Dwie brytyjskie firmy chcą zapewniać dostęp do sieci 5G za pomocą dronów

Maksym SłomskiSkomentuj
Dwie brytyjskie firmy chcą zapewniać dostęp do sieci 5G za pomocą dronów
{reklama-artykul}Sieć 5G dopiero raczkuje. W wielu państwach, tak jak w Polsce, można połączyć się z nią tylko w dużych miastach. Aby znacznie rozszerzyć jej zasięg, trzeba by zmodernizować stare nadajniki i zbudować wiele nowych. Pewne dwie brytyjskie firmy zaproponowały jednak inne, nieco nietypowe rozwiązanie tego problemu.

5G z dronów

Przedsiębiorstwa Cambridge Consultants oraz Stratospheric Platforms Limited (SPL) przedstawiły właśnie opracowany wspólnie projekt zakładający udostępnienie sieci 5G za pośrednictwem… dronów unoszących się około 20 tysięcy metrów nad ziemią. Każdy z nich byłyby wyposażony w odpowiednią antenę pozwalającą mu spełniać jego funkcję. Ciekawy pomysł, nieprawdaż?

Dotychczas pomysłodawcy wspomnianego rozwiązania przetestowali prototypowego drona, który jest 8 razy mniejszy niż zamierzony finalny bezzałogowy pojazd. Ten finalny dron ma być wyposażony w antenę o powierzchni trzech metrów kwadratowych, zdolną do zapewniania dostępu do sieci 5G na obszarze o średnicy 140 kilometrów. Co więcej, ma być on napędzany wodorem i unosić się w przestworzach nawet przez 9 dni z rzędu.

Jak informuje firma Cambridge Consultants, flota 60 jej dronów wyposażonych w anteny byłaby w stanie udostępnić sieć 5G na terenie całej Wielkiej Brytanii. Biorąc pod uwagę jej powierzchnię i powierzchnię Polski można założyć, że na terenie naszego kraju sprawdziłaby się flota niewiele większa.

Zaawansowana technologia

Za projekt drona zasilanego wodorem, który może być wyposażony w sprzęt telekomunikacyjny, odpowiada przedsiębiorstwo Stratospheric Platforms Limited, pracujące nad takimi powietrznymi platformami telekomunikacyjnymi już od 2014 roku. Zaproponowany dron, którego masa ma wynosić 3,5 tony, ma być w stanie unieść ładunek do 150 kilogramów. W związku z tym antenę 5G, w którą ten będzie wyposażony, trzeba było możliwie maksymalnie „odchudzić”. To udało się osiągnąć firmie Cambridge Consultants, która zdołała zaprojektować przełomowe ultra-cienkie anteny o masie zaledwie 120 kilogramów.

Oczekuje się, że każda antena od Cambridge Consultants będzie w stanie wytworzyć 480 oddzielnych wiązek promieniowania radiowego, które będzie można skierować w różne miejsca na powierzchni planety. Tak, będzie można nimi sterować – tak aby obejmowały swoim zasięgiem konkretne obszary, na przykład w pobliżu dróg. Dzięki temu łatwiej będzie zapewnić odpowiednią łączność w miejscach stosunkowo odizolowanych, do której trudno jest dostrzec operatorom naziemnym.

5g-zasięg

Wiązkami promieniowania anten Cambridge Consultants będzie można sterować tak, aby zapewnić dostęp do 5G w konkretnych obszarach, na przykład w pobliżu dróg. Grafika przedstawia objęcie nim jednej z autostrad Wielkiej Brytanii. | Źródło: Cambridge Consultants

Pierwszy test już był

Póki co firmy Cambridge Consultants oraz Straospheric Platforms Limited przetestowały swojego prototypowego drona w ramach współpracy z niemieckim przedsiębiorstwem telekomunikacyjnym Deutsche Telekom. Niemniej, test odbył się na niższej wysokości niż ta, na której system ostatecznie ma pracować, bo 14 tysięcy kilometrów nad ziemią. Wówczas technologia zapewniła prędkości pobierania i wysyłania na poziomie odpowiednio 70 i 23 megabitów na sekundę. W najbliższej przyszłości odbędą się rzecz jasna testy na wyższych wysokościach, zaś na rok 2024 zaplanowano start pierwszej komercyjnej usługi z udziałem dronów Niemczech.

Pracownicy Cambridge Consultants i SPL szacują, że ich technologia będzie w stanie zapewnić dostęp do sieci 5G ponad 500 milionom ludzi, przy poniesieniu ułamka kosztów utrzymania setek naziemnych masztów. Jak te przedsiębiorstwa twierdzą, wspomniane setki masztów mogłaby zastąpić jedna ich stratosferyczna antena.

Oczywiście, obydwie przedsiębiorstwa mają do pokonania jeszcze mnóstwo przeszkód. Szczególną uwagę należy zwrócić na przeróżne regulacje. Chociaż w Wielkiej Brytanii ich drony już otrzymały certyfikat świadczący o tym, iż te mogą przebywać w cywilnej przestrzeni powietrznej, nie stwarzając zagrożenia, każde z państw ma w tej kwestii nieco inne przepisy. Uzyskanie odpowiednich pozwoleń na wykorzystanie proponowanej technologii na ich obszarze może stanowić nie lada wyzwanie.

Źródło: Cambridge Consultants, fot. tyt. SPL/Cambridge Consultants

Udostępnij

Maksym SłomskiZ dziennikarstwem technologicznym związany od 2009 roku, z nowymi technologiami od dzieciństwa. Pamięta pakiety internetowe TP i granie z kumplami w kafejkach internetowych. Obecnie newsman, tester oraz "ten od TikToka". Miłośnik ulepszania swojego desktopa, czochrania kotów, Mazdy MX-5 i aktywnego uprawiania sportu. Wyznawca filozofii xD.