W ostatnim czasie koncerny motoryzacyjne roztaczają przed konsumentami coraz bardziej ochoczo wizję niedalekiej przyszłości, w której wszystkie samochody będą zupełnie bezemisyjne. Włodarze kolejnych miast, a nawet rządy kolejnych krajów prześcigają się w pomysłach na preferencyjne traktowanie właścicieli pojazdów elektrycznych i ograniczenia nakładane na ruch samochodów zasilanych paliwami konwencjonalnymi. Przyszłość motoryzacji ma być piękna, pachnąca i zupełnie wolna od spalin.
Tymczasem…
Koncerny motoryzacyjne ze Stanów Zjednoczonych i Europy wyrażają coraz to poważniejsze obawy o kończące się zasoby do produkcji baterii do samochodów elektrycznych. O sprawie donosi serwis Automotive News. Cytowany jest dyrektor generalny Clean TeQ Sam Riggall, który informuje, że w ciągu ostatnich miesięcy sytuacja zmieniła się „dramatycznie”.
Sam Riggall z Clean Teq podaje, że ponad kilkanaście grup z całego świata wyraziło zainteresowanie nabyciem 50% udziałów w nowym australijskim projekcie Sunrise związanym z wydobyciem kobaltu, niklu i skandu. Gra toczy się o olbrzymią stawkę.
Koncern Clean Teq specjalizuje się w odzyskiwaniu metali i uzdatnianiu wody przemysłowej
Grupa Volkswagen planuje zakup ogniw o wartości 50 miliardów euro już teraz. Rządy Francji i Niemiec zapowiedziały wsparcie polityczne i finansowe dla projektów ożywienia europejskiego przemysłu produkcji baterii. Według prognoz do 2025 roku zmniejszyć ma się znaczenie Chin w kwestii produkcji ogniw litowo-jonowych, ze względu na wzrost ich produkcji w USA i Europie. Nie będzie to oczywiście możliwe bez odpowiednich surowców.
Analitycy z New Energy Finance ostrzegają, że ludzkość zmierzy się wkrótce z niedoborem siarczanu niklu. Co więcej, około 2025 roku mogą wystąpić problemy z zapotrzebowaniem na inny niezbędny surowiec – kobalt.
Mówi się, że gwałtowny rozwój rynku samochodów elektrycznych wiązał się będzie nie tylko z koniecznością przeprowadzenia rewolucji w sektorze energetycznym, ale także obmyśleniem alternatywnego sposobu konstruowania baterii do samochodów elektrycznych. Mowa tu o nowym rodzaju baterii – do tej pory wciąż opracowywanym. Ponoć istnieje możliwość zastąpienia cennego kobaltu w bateriach innym surowcem, ale wymaga to dalszych badań.
Metale składają się na ok. 25% ceny każdej baterii. Na każdy kilogram katody baterii składa się kobalt warty ok. 12 dolarów, lit kosztujący ok. 8 dolarów i nikiel warty 5 dolarów. Tymczasowym rozwiązaniem producentów samochodów ma być stosowanie ok. 75% mniejszych ilości kobaltu i większej ilości niklu w bateriach.
Czy ludzkość jest już gotowa na przesiadkę do samochodów elektrycznych? Patrząc na powyższe przeszkody oraz wyzwania stojące z szeroko pojmowanym ich zasilaniem – trudno w to uwierzyć.
Źródło: Automotive News, FT