Z nowego tunelu Elona Muska mogą korzystać samochody elektryczne, które po opuszczeniu pod powierzchnię ziemi będą w stanie przemieszczać się z prędkością do 240 kilometrów na godzinę. Nie obyło się jednak bez pierwszych problemów, a rzeczywistość wcale nie wygląda tak pięknie, jak zapowiadano. Osoby, które testowały tunel (między innymi jeden z dziennikarzy BBC) narzekały na to, iż posiada on sporo… wybojów. To jednak nie koniec.
Tesla in @boringcompany tunnel with retractable wheel gear that turns a car into a rail-guided train & back again pic.twitter.com/3a6i0NoSmi
— Elon Musk (@elonmusk) 19 grudnia 2018
Elon Musk zapowiadał, iż samochody umieszczone w tunelu pod Los Angeles będą w stanie osiągać prędkość do 240 kilometrów na godzinę, a w rzeczywistości nie jechały one szybciej niż 80 na godzinę. Jak tłumaczy się z tego ten ekscentryczny przedsiębiorca? Według właściciela The Boring Company, wyboje w tunelu były spowodowane problemami z maszyną zajmującą się układaniem nawierzchni. Finalny projekt, który będzie dostępny dla szerszego grona ma być jednak gładki i pozbawiony jakichkolwiek problemów wpływających na komfort jazdy.
Za odcinek o długości niecałych 2 kilometrów firma Elona Muska zapłaciła około 10 milionów dolarów. „Konwencjonalne metody” używane do stworzenia podobnej konstrukcji uszczupliłyby budżet miasta o miliard dolarów. Można więc mówić o sporej oszczędności.
Na ten moment nie wiadomo, jak dalej będzie wyglądała kwestia rozwoju tuneli Muska oraz przede wszystkim, kiedy będą mogli skorzystać z niego przeciętni mieszkańcy. Na ten dane trzeba będzie jeszcze trochę poczekać.
Źródło: Boring Company