Hyperloop One, które niedawno zostało przemianowane na Virgin Hyperloop One, odtrąbiło kolejny rekord prędkości swojej futurystycznej kolei.
Na odcinku testowym specjalny wagon udało się rozpędzić do 387 km/h. To spory wzrost w stosunku do 308 km/h uzyskanych w sierpniu bieżącego roku, choć nie ulega wątpliwości, że do zakładanych 1100 km/h wciąż nieco brakuje.
Firma uważa jednak, że jest to możliwe do osiągnięcia. Potrzebny jest jednak dłuższy o około 2 km odcinek testowy.
Virgin Hyperloop One zaprezentowało przy okazji jak działa tuba, w której porusza się kolej hyperloop. Aby szybko osiągać wysokie prędkości, należy praktycznie wyeliminować z niej powietrze. Dzięki temu opory aerodynamiczne są znikome.
Problemem na prawdziwym odcinku, mierzącym np. 100 km, będzie utrzymanie niskiego ciśnienia na całej długości. Obecnie to największe wyzwanie dla wszystkich firm pracujących nad własną koleją hyperloop.
Rebranding firmy
Warto przy okazji nadmienić, że Hyperloop One przeszło ostatnio spore zmiany. Firma zmieniła nazwę na Virgin Hyperloop One, a prezesem został dobrze znany Richard Branson, współzałożyciel całej grupy Virgin Group.
Poprzedni szef i współzałożyciel Hyperloop One – Shervin Pishevar, odszedł ze względu na oskarżenia o molestowanie seksualne, do którego sam jednak się nie przyznaje.
Branson zdołał w międzyczasie pozyskać dodatkowe 50 mln dolarów od dwóch obecnych inwestorów. Pieniądze pozwolą na dalszą pracę nad futurystyczną koleją.
Hyperloop One nie jest jedyną firmą, która pracuje nad własną koleją hyperloop. Całkiem niedawno Tesla chwaliła się, że ich wersja osiągnęła prędkość 354 km/h. Odcinek testowy producenta samochodów elektrycznych jest jednak nieznacznie dłuższy i mierzy 1,2 km.
Wszystko wskazuje zatem na to, że kolejne rekordy prędkości będą należeć do tego, kto zbuduje dłuższy odcinek testowy i zdoła utrzymać w nim niskie ciśnienie.
Źródło: The Verge, Wired