Maszynista poszedł do toalety. Został zwolniony
Shinkansen to superszybki pociąg osiągający na trasach prędkość maksymalną do 320 km/h. Kilka składów z serii E954 i E955 jest w stanie poruszać się z prędkością przekraczającą 400 km/h, jednak nie jest to prędkość operacyjna. Pociągami tymi kierują wyspecjalizowani maszyniści, którzy muszą mieć co najmniej 7 lat doświadczenia na konwencjonalnych pociągach. Jeden z nich, pracujący na najbardziej zatłoczonej trasie Tokaido, łączącej prefektury Tokio i Osaka, został właśnie zwolniony ze względu na… wizytę w toalecie.
Do incydentu doszło w miniony weekend, kiedy to maszynista poczuł się źle i wyszedł na ok. 3 minuty do toalety. Za sterami pociągu zastąpił go konduktor, który to jednak według japońskiej agencji Kyodo nie dotykał instrumentów sterujących pojazdem. Sprawa nie wyszła by zapewne na jaw, gdyby nie to, że pociąg przyjechał do stacji docelowe spóźniony o minutę. W związku z tym wszczęto śledztwo wyjaśniające, które ostatecznie wykazało powód takiego stanu rzeczy. Maszynista musiał pożegnać się z pracą, co wywołało w kraju niemałą dyskusję.
Rzecznik JR Central, firmy obsługującej pociągi Shinkansen, przeprosił za „wyjątkowo nieodpowiednie” zachowanie maszynisty. Uznano, że życie i zdrowie 160 pasażerów podróżujących pociągiem było zagrożone w trakcie jego absencji. Ukarany 36-latek uznał za żenujące zgłaszanie przełożonym powodu swojego wyjścia do toalety w trakcie jazdy. Według zasad panujących na japońskiej kolei każde, nawet chwilowe opuszczenie stanowiska pracy, musi być jednak raportowane. To przewoźnik decyduje o tym, co zrobić ze składem w takiej sytuacji – na przykład zatrzymać go na najbliższej stacji.
Wyobrażacie sobie, co by było, gdyby maszyniści polskich pociągów musieli tłumaczyć się z każdego, choćby jednominutowego opóźnienia?
Źródło: Kyodo