Kierowca poruszał się z predkością 75-90 mil na godzinę (ok. 120-145 km/h) przy ograniczeniu do 50 mph (ok. 80km/h). W pewnym momencie z niewiadomych przyczyn (policji nie udało się ustailić powodu) mężczyzna stracił panowanie nad autem, które przejechało przez trzy pasy ruchu i uderzyło w drzewo. W wyniku wypadku akumulator auta zaczął się palić, a mężczyzna w środku (podejrzewa się, że stracił przytomność) spłonął wraz z pojazdem.
WATCH: A @Tesla crashes into a tree and bursts into flames in Davie on Flamingo Rd. Unfortunately the driver died on scene according to Davie Fire Rescue. We have @SanelaWPLG on scene working the story. ( via Daniel Dobb) pic.twitter.com/uJCKjWOPJx
— Marcine Joseph (@MJ_Reports) 24 lutego 2019
Oczywiście nie ma póki co żadnego potwierdzenia tych doniesień. Są to jedynie relacje kilku osób będacych na Flamingo Road w momencie wypadku. Mimo wszystko problem klamek jest czymś, w co można uwierzyć. Wystarczyłoby, żeby uderzenie w drzewo uszkodziło elektronikę odpowiedzialną za ich wysuwanie. Mimo wszystko powinniśmy podchodzić do tej wiadomości z pewną dozą dystansu.
Bez dwóch zdań natomiast, głównym problemem była tutaj prędkość. Znaczne przekroczenie limitu przez kierowcę mogło zaważyć na wyniku końcowym całego zdarzenia. Gdyby jechał z dozwoloną prędkością, szanse na bezpieczne zakończenie byłyby znacznie większe. Tesla zaznacza również, że przy tak dużej szybkości jazdy każdy samochód miałby szansę stanąć w płomieniach – niezależnie czy byłby zasilany prądem, gazem czy benzyną.
Po tym wypadku wszyscy powinni przeanalizować sytuację i wyciągnąć wnioski. Niezależnie od prawdziwości doniesień na temat klamek, Tesla powinna zadbać o to, aby w podobnych sytuacjach można było je w awaryjny sposób wysunąć z zewnątrz. Kierowcy natomiast powinni mieć na uwadzę to, jak zbyt szybka jazda może wpłynąć na nasze życie i zdrowie.
Źródło: Forbes