Nowoczesne samochody elektryczne poruszają się po drogach od kilku lat, ale najczęściej są to konstrukcje hybrydowe. Nie może być inaczej, bo sieć stacji umożliwiających ładowanie samochodów z gniazda jest wciąż za mała.
Problem pogłębia się, gdy kierowcy elektryków chcą wyjechać za miasto. Poza miejskimi aglomeracjami stacje Tesli lub konkurencyjnej sieci EV są nieliczne. To problem w Stanach Zjednoczonych, który ma zostać wkrótce rozwiązany poprzez gigantyczny projekt budowy stacji wzdłuż autostrad całego kraju.
Swoją drogą w Polsce takiego problemu nie ma, bo i stacji jest zaledwie kilkadziesiąt. Ile mamy stanowisk Supercharger dla samochodów Tesli? Aktualnie… jedną. Punkt znajduje się w Kostomłotach pod Wrocławiem.
To się wkrótce ma zmienić, bo powstają dwie następne, pod Poznaniem i w okolicy Katowic. Ponadto jest kilka punktów DBT Nissana, kilkanaście stacji ładowania sieci Galactico.pl, oraz nieco mniejsze sieci RWE i Garo. Dwa punkty ma też Ikea, w Poznaniu i Bydgoszczy.
W Stanach Zjednoczonych nad problemem pochylił się Departament Transportu. Plan dotyczy budowy „korytarzy” z ładowarkami EV, które zostaną rozlokowane w 35 stanach i obejmą obszar 25 tysięcy mil (ponad 40 tysięcy kilometrów).
Według urzędników odległość pomiędzy stacjami będzie wynosić maksymalnie 50 mil (80 km), natomiast system obejmie również oznaczenia drogowe informujące kierowców o odległości do najbliższej stacji z gniazdkiem elektrycznym.
Plan już istnieje, natomiast aktualny kłopot to jego realizacja oraz szybkie zmiany w technologii samochodów elektrycznych. Chodzi o to, że tak szeroko zakrojony projekt wymaga niemało czasu, natomiast technologia nie stoi w miejscu. Być może w trakcie budowy okaże się, że sieć jest już… przestarzała.
Źródło: engadget.com