Pentagon miał bowiem użyć pocisku AGM-114 Hellfire, potocznie określanego jako “ninja bomb”.
USA demonstrują swoje technologie wojskowe
AGM-144 Hellfire albo inaczej “ninja bomb” lub “flying Ginsu”, to dość niesławny pocisk. Do swojego działania konstrukcja nie wykorzystuje wybuchowej głowice, a… aureolę ostrzy. W ostatniej fazie lotu specjalnie zaprojektowane ostrza otwierają się i precyzyjnie uderzają w cel. Celem wykorzystania takiej broni jest potencjalne zmniejszenie ofiar wśród ludności cywilnej – jeśli MQ-9 Reaper atakuje cel w gęsto zaludnionym terenie.
I udało się. Amerykańscy wojskowi zlikwidowali cele bez ofiar postronnych.
Wykorzystanie pocisku AGM-144 Hellfire w Afganistanie było pierwszym takim przypadkiem od sierpnia 2020 roku, kiedy to ta sama konstrukcja została użyta do wyeliminowania dwóch celów. Jeszcze wcześniej Amerykanie korzystali ze swoich “ninja bombs” w 2019 i 2017 roku. Tym razem Pentagon skierował pocisk na konkretnych terrorystów, którzy mieli być odpowiedzialni za ostatni zamach na lotnisku w Kabulu, w którym zginęło 13 amerykańskich żołnierzy.
W ostatnich latach wojsko USA inwestuje miliony dolarów w rozwój autonomicznych technologii dronów, które mają wspomagać pilotów klasycznych myśliwców. Domyślnie operacje powietrzne mają być przeprowadzane bez konieczności korzystania z “ludzkiej” załogi – w sposób w pełni niezależny lub kontrolowany bezpośrednio z Ziemi.
Dron MQ-9 Reaper oraz pociski ninja bomb pokazują, jak duży potencjał drzemie w tego typu rozwiązaniach oraz do jak wielu zastosowań można je wykorzystać.
Oczywiście wiadomym jest, że nikt z nas nie chciałby z bliska zetknąć się z tego typu technologią…
Źródło: WSJ / fot. zrzut ekranu z filmu YT