Mikrotransakcje przyszłością motoryzacji
Producenci aut szukają dodatkowych metod na maksymalizowanie swoich zysków. Jedną z nich jest unifikacja procesu produkcyjnego. Korporacje chcą wkładać komponenty niezbędne do działania określonych systemów w pojeździe, ale dezaktywować je na poziomie oprogramowania. Konsument mógłby aktywować je na swoje żądanie w sposób zdalny i opłacać na takiej zasadzie, na jakiej płaci na przykład za subskrypcję Netflixa. Tak postępuje chociażby Audi.
Osoby, które kupiły Audi Q4 E-Tron zauważyły, że na panelu klimatyzacji widnieje przycisk SYNC, pozwalający synchronizować działanie stref klimatyzacji. Skoro w tym miejscu znajduje się fizyczny przycisk, a nie zwyczajowa (i bardzo irytująca) zaślepka, to można by się spodziewać, że po aktywowaniu go, funkcja zadziała. Nic bardziej mylnego. Jeśli ktoś nie wykupił odpowiedniej opcji, to po naciśnięciu przycisku na ekranie systemu multimedialnego wyświetli się stosowny komunikat.
Brak przycisku lepszy niż przycisk który nie działa?
Pośród internautów wywiązała się w związku z nowymi praktykami Audi interesująca dyskusja. Do tej pory zwykło się mówić, że samochody bez wykupionych opcji i z zaślepkami w miejscu przycisków wyglądają odpychająco i „biednie”, przypominając kierowcy, że nie zdecydował się w salonie na wykupienie jakichś funkcji. Teraz przeciwnicy postępowania Audi uważają, że obecność przycisku wprowadza w błąd, a komunikat na wyświetlaczu jest jeszcze gorszy niż zaślepka.
Być może zakup w ramach co miesiąc opłacanego abonamentu niektórych funkcji ma sens – zwłaszcza tych używanych sezonowo. Co o tym myślicie? Być może producenci powinni sprzedawać takie opcje i pozwalać za nie płacić również jednorazowo i dożywotnio? Jak zapatrujecie się na „mikropłatności” w świecie motoryzacji?
Źródło: Reddit, Youtube