W oświadczeniu firmy czytamy: „Personel stoisk na targach CES nie powinien przywdziewać ubrań, które mogą być postrzegane jako wyzywające lub łudząco podobne do bielizny”. Dalej robi się jeszcze ciekawiej: „ubrania które odkrywają zbyt dużo ciała lub zbyt mocno do niego przywdziewają, podkreślając genitalia (np. biust – przyp. red.), również są zakazane”.
It’s like me too never happened. pic.twitter.com/f6Wxrwpusu
— Ian Twinn (@twinnstweets) January 9, 2019
Jednocześnie, firma zgodziła się warunkowo na wystawianie na targach budzących ogromne kontrowersje zabawek erotycznych. Z początkiem roku CTA przyznało jedną z najważniejszych nagród targów CES (innowacyjności) firmie Lora DiCarlo za zaprezentowanie urządzenia, które jednocześnie stymuluje kobiecą łechtaczkę i punkt G. Wkrótce potem nagrodę w atmosferze skandalu odebrano, by w maju… oddać ją z powrotem w ręce firmy Lora DiCarlo, wraz z wyrazami przeprosin.
Dziwne rzeczy dzieją się na świecie, nie sądzicie? Targi, na których reklamowane są i nagradzane tego rodzaju gadżety zakazują jednocześnie zbyt „wyzywających” ubrań. Skoro obcisłe ubranie może być wyzywające, to może wszyscy wystawcy powinni na wszelki wypadek pojawić się na miejscu w workach na ziemniaki? Czy odsłonięcie połowy nogi to już za wiele?
W sieci decyzja jest już szeroko komentowana. Wiele osób nie może pogodzić się z tym, że w imię dziwnego rodzaju „poprawności politycznej” odbiera się podobnymi decyzjami pracę hostessom, które godzą się na nią przecież dobrowolnie. Internauci podśmiewają się także z tego, że CES podąża śladem wielu państw arabskich, w których kobiece ciała są tradycyjnie zakrywane.
Co sądzicie o decyzjach CTA?
Źródło: CTA, TechCrunch