W ostatnim czasie pracownicy NASA borykali się z dość poważnym problemem. Po tylu latach w sondzie niedomagać zaczęły silniczki, które służą do obracania obiektu w stronę Ziemi, by możliwa była komunikacja za pomocą anteny.
Sytuacja ta stawiała pod dużym znakiem zapytania dalszą pracę Voyagera 1. Amerykańskiej Agencji Kosmicznej udało się jednak rozwiązać problem.
Silniki główne zastąpiono zapasowymi, które początkowo służyły do zmiany trajektorii lotu. Po raz ostatni były one używane w 1980 roku, gdy Voyager 1 przelatywał obok Saturna.
Jak się zatem okazuje, po 37 latach bezczynności zapasowe silniki sondy wciąż sprawują się wyśmienicie, dzięki czemu obiekt nadal będzie mógł przesyłać zebrane dane na Ziemię. NASA szacuje, że tym samym przedłużono żywotność sondy o około 2-3 lata.
Sonda Voyager 1 znajduje się obecnie 137 jednostek astronomicznych od Ziemi, czyli około 20,5 miliarda kilometrów. Przesłanie sygnału na naszą planetę zajmuje około 20 godzin. O powodzeniu misji NASA dowiedziała się zatem praktycznie dzień później.
Źródło: The Verge