Czytaj także: Ile kosztuje ładowanie samochodów elektrycznych w 2023? Policzyłem to i jestem przerażony
Elektryk wbrew woli
Anton, 28-letni czytelnik Berliner Zeitung, wraz ze swoim kolegą pojechali niedawno samochodem elektrycznym Tesla Model Y z Hanoweru do Katowic i Krakowa, aby kibicować niemieckiej drużynie na Mistrzostwach Świata w Piłce Ręcznej. Odległość z Hanoweru do Katowic: około 800 kilometrów. Dystans, jaki da się przejechać nie tylko samochodem z silnikiem Diesla, ale nawet niektórymi benzyniakami bez konieczności tankowania.
Pasjonaci piłki ręcznej wyjechali do Polski wczesnym rankiem. Najpierw musieli odebrać wypożyczony samochód. Podróż koleją nie wchodziła w grę, ponieważ chcieli być na łącznie kilku meczach i sprawnie przemieszczać się pomiędzy Katowicami a Krakowem. Pierwszym celem w czwartek był mecz Katar – Holandia o godz. 15:30. w Katowicach. Co mogło pójść nie tak? Wszystko.
Wypożyczalnia nie wywiązała się z umowy zapewnienia samochodu VW z silnikiem spalinowym ze względu na brak odpowiednich opon zimowych. Jako alternatywę zaproponowano kibicom Teslę Model Y, co od razu obudziło u mężczyzn złe przeczucia. 800 kilometrów tam i tyle samo z powrotem, zimą, elektrykiem. Pracownik wypożyczalni zapewnił jednak, że wszystko pójdzie dobrze i jako korzyść podkreślił opcję bezpłatnego ładowania na stacjach ładowania Tesla. Kibice postawieni pod ścianą wzięli samochód i ruszyli w drogę.
Polecamy: Samochody elektryczne to poważne zagrożenie dla innych pojazdów. O tym się nie mówi
Jazda samochodem elektrycznym w praktyce. Zasięg elektryka zimą
Jazda samochodem spalinowym jest prosta. Kończy się paliwo? Zjeżdżasz na najbliższą stację, których jest cała masa, poświęcasz 3 minuty na tankowanie i opłacenie tankowania, jedziesz dalej. Z elektrykiem 800 kilometrowa podróż to wielkie przedsięwzięcie. W przypadku Tesli trzeba było zaplanować czas na ładowanie z wyprzedzeniem i rozłożyć je w sensowny sposób na trasie. Pomaga tu znacząco funkcja pokazywania proponowanych punktów ładowania na mapie.
Sprawdź też: Samochodem elektrycznym nie wjedziesz na prom. Pierwszy armator zdecydował
Stacja ładowania Tesla Supercharger. | Źródło: Tesla
Samochód, który według niemieckiego konfiguratora pokonuje prawie 520 kilometrów na w pełni naładowanej baterii, przy prędkości przelotowej rzędu 120-130 km/h po 250 kilometrach jazdy domagał się ładowania. Stan baterii wynosił zaledwie 10 procent.
Po raz pierwszy panowie ładowali auto na stacji Tesli przy autostradzie A14 między Magdeburgiem a Lipskiem. Zgodnie z obietnicą ładowanie było bezpłatne, ale trwało prawie 50 minut. Kibice nie byli wtedy źli – siedzieli w ciepłym aucie. Zdenerwowali się musząc zatrzymać się ponownie w okolicy Drezna. Trzy i pół godziny jazdy, półtorej godziny ładowania baterii. Słabo. Wizja przybycia na mecz o 15:30 oddalała się w czasie.
Sumarycznie, panowie jechali prawie jedenaście godzin i spędzili prawie dwie i pół godziny na samym ładowaniu. Na mecz o 15:30 nie dojechali. Samochodem z silnikiem spalinowym pokonaliby tę trasę w osiem i pół godziny z krótką przerwą, a przynajmniej tak podawali.
To był początek problemów
Po bezproblemowym doładowaniu pojazdu na pierwszej stacji w Polsce, na desce rozdzielczej pojawił się komunikat o błędzie, który wymagał od kierującego pojazdem zapisania metody płatności w aplikacji Tesla. Niestety, tylko właściciel samochodu może korzystać z aplikacji Tesla, więc panowie musieli skontaktować się z wypożyczalnią, faktycznym właścicielem. Firma nie miała jak pomóc. To z kolei sprawiło, że panowie musieli ładować Teslę Model Y na innych ładowarkach, o mniejszej mocy, odpłatnie.
Czas ładowania na poziomie 50 minut wydłużył się do półtorej godziny. „To jeszcze bardziej uświadomiło mi, że ten pojazd nie nadaje się na duże odległości. Po prostu marnujesz zbyt dużo czasu” – komentuje Anton.
Nie przegap: Deklarowany zasięg elektryków to ściema. Podano prawdziwe dane
Dodatkowo, samochód potrafił samoczynnie i bez powodu hamować awaryjnie z prędkości 120 km/h. W drodze powrotnej (trzy ładowania) padło ogrzewanie. Na zewnątrz były wtedy -2 stopnie Celsjusza.
Stacja ładowania Orlen Charge. | Źródło: Orlen
Dodać należy, że przebieg samochodu wynosił 5000 kilometrów, więc nie był to mocno wyeksploatowany wóz.
Samochód elektryczny dobry do miasta
Konkluzja Antona była taka, jak wielu innych kierowców. Samochód elektryczny to wspaniały pojazd w mieście i propozycja tylko dla pasjonatów i osób z nadmiarem wolnego czasu i anielską cierpliwością w trasie. Pojazd tego rodzaju nie ma startu do tych z silnikiem benzynowym i Diesla, jeśli chodzi o czas podróży.
No i Niemcy skarżyli się też na prąd… za 50 euro (ok. 235 złotych) mogli przejechać zaledwie 250 kilometrów. Słabo. Na paliwie zatankowanym za te pieniądze przejechaliby dwa razy dalej.
Fiat 500e sprzedaje się świetnie i jest dobry do miasta. | Źródło: Fiat
Oczywiście miłośnicy elektromobilności wytykają Niemcom, że „źle jechali”, że samochód był zły i że wina leży wyłącznie po stronie kierowcy… Taka sama retoryka pojawia się stanowczo zbyt często przy okazji takich tematów. Być może trzeba będzie robić osobne kursy na prawo jazdy samochodami elektrycznymi? Może co najmniej magisterka albo doktorat? 😉
Źródło: Berliner-Zeitung.de