Mimo wykluczenia Rosji z projektu ExoMars, europejski łazik ma szansę wylądować na Czerwonej Planecie w 2028 roku. Odbędzie się to dzięki zaangażowaniu wielu europejskich krajów, w tym Polski. Ba, inżynierowie z polskiej firmy Astronika mają do zrealizowania w ramach tej misji bardzo ważne zadanie – umożliwienie łazikowi bezpiecznego zjazdu z lądownika na powierzchnię Marsa.
Misja, która mogła wylądować w koszu
Dla przypomnienia, historia misji ExoMars sięga 2001 roku. To właśnie od w wtedy Europejska Agencja Kosmiczna (ESA) wraz z rosyjską agencją Roskosmos pracowały nad wysłaniem na Marsa pierwszego europejskiego łazika. W 2016 roku w ramach misji ExoMars udało się nawet dostarczyć na orbitę Marsa sondę ExoMars Trace Gas Orbiter.
Pierwotnie łazik ExoMars (dziś znany oficjalnie jako łazik Rosalind Franklin) miał polecieć na Marsa w 2022 roku, ale wojna w Ukrainie pokrzyżowała te plany. Roskosmos postanowiono wykluczyć z projektu, a dalsze losy misji stanęły pod znakiem zapytania.
Na szczęście ESA znalazła rozwiązanie. Częściowo rolę Rosjan przejęła firma Airbus. Częściowo, bo dużą część projektu realizuje polska spółka Astronika. Zadaniem inżynierów jest budowa systemu, po którym łazik bezpiecznie zjedzie z lądownika na powierzchnię Marsa.
Udział Polaków w pracach nad łazikiem ExoMars
System lądowania łazika, zaprojektowany przez Astronikę, jest pierwszym tego typu rozwiązaniem w Europie. Obecnie przechodzi on rygorystyczną weryfikację (PDR), podczas której międzynarodowy zespół ekspertów ocenia jego zgodność z wymaganiami misji.
Ta jego część, za którą odpowiadają Polacy, to system EGRESS. Składa się on z czterech zmechanizowanych ramp, które muszą dokonać precyzyjnego otwarcia i zapewnić łazikowi Rosalind Franklin bezpieczny zjazd i rozpoczęcie eksploracji. Zdaniem inżynierów z Astroniki od jego sprawności będzie zależał cały przebieg misji:
„Nasz system musi być absolutnie niezawodny. Od jego poprawnego działania zależy powodzenie całej misji. Bez nas łazik nie rozpocznie podróży po Czerwonej Planecie.”, powiedział Maksymilian Gawin, kierownik projektu.
Co ważne, już w te wakacje polscy inżynierowie muszą przekazać gotowy model inżynieryjny systemu EGRESS. Z kolei na wiosnę przyszłego roku planowane są ostateczne testy urządzenia. Tymczasem musi być ono odporne na pogodę w miejscu lądowania, lekkie, a jednocześnie zapewniać wysoką stabilność.
„Nasza rampa nie może przekroczyć 59 kg, ale nie możemy pozwolić sobie na żadne uchybienie w kwestii stabilności – jak łazik spadnie i się przewróci, to misja za wiele milionów zakończy się porażką.”, wyjaśnił Gawin.
Istotny projekt
Zgodnie z obecnymi planami łazik Rosalind Franklin ma wyruszyć na Marsa w 2028 roku. Gdy pojazd tam dotrze, będzie poszukiwał śladów życia, z wykorzystaniem wielu swoich instrumentów.
„Łazik Rosalind Franklin może dokonać fundamentalnych odkryć w chemii organicznej, naukach o życiu i porównawczej planetologii, bo jako pierwszy zejdzie na głębokość do dwóch metrów pod powierzchnię planety, pobierając próbki chronione przed promieniowaniem powierzchniowym i ekstremalnymi temperaturami.”, powiedział Benjamin Rasse, Team Leader projektu w ESA.
Cóż, oby misja łazika Rosalind Franklin nie została opóźniona ponownie. Trzymamy też kciuki za to, aby polscy inżynierowie coraz częściej brali udział w równie ważnych misjach kosmicznych.
Źródło. mat. prasowe, fot. tyt. mat. prasowe