Zakaz sprzedaży aut spalinowych w 2035 roku
Thierry Breton udzielił niedawno interesującego wywiadu brukselskiemu portalowi Politico. Unijny komisarz to głos rozsądku w gorącej dyskusji na temat stopniowego eliminowania aut spalinowych z dróg Unii Europejskiej. Breton powiedział, że wypracowane porozumienie polityczne ma pewną „klauzulę awaryjną”. Ta zostanie uruchomiona w 2026 roku, celem oceny sytuacji w UE i ewentualnego przesunięcia daty zakazu. Klamka wciąż zatem nie zapadłą.
Polityk przypomniał, że w grę wchodzi przede wszystkim zdrowy rozsądek. Procesowi przejścia motoryzacji ze spalinowej na elektryczną ma towarzyszyć znacząca redukcja miejsc pracy na rynku wspólnotowym. Bardzo ostrożnie szacuje się, że elektryfikacja pojazdów wiązała się będzie z utratą miejsc pracy nawet przez 600 tysięcy osób. Zauważył też, że ekosystem odpowiedzialny za produkcję elektryczną może nie być gotowy na taką tranzycję – to argument często przytaczany przez przeciwników szybkiej elektryfikacji samochodów.
Surowce to podstawa
Thierry Breton przypomniał również, że zwiększona produkcja samochodów elektrycznych wymaga zwiększonej podaży surowców strategicznych. Unia Europejska musi oszacować to, czy jest w stanie „wyczarować” nawet 15 razy więcej (!) litu do 2030 roku, cztery razy więcej kobaltu i grafitu i nawet trzy razy więcej niklu. Surowca te są drogie, trudno dostępne i wydobywane w dużej mierze w biednych krajach Afryki.
Nie przegap: Fiat zdetronizował Teslę w Europie. Król elektryków jest tylko jeden
Energia elektryczna także stanowi surowiec, o czym wielu elektroentuzjastów zdaje się zapominać. Breton podał przykład badań sugerujących konieczność wytwarzania nawet 150 GW energii elektrycznej rocznie więcej. To nawet o 25 procent więcej niż obecnie produkuje Europa. Europa pragnąca uniezależnić się energetycznie od Rosji, która bezprawnie napadła niepodległą Ukrainę 22 lutego 2022 roku. Sankcje muszą zostać utrzymane, a UE musi być niezależna – to priorytety. Priotytem nie jest zaś elektryfikacja aut za wszelką cenę.
Fiat 500e – elektryczny przebój sprzedaży w Europie. Idealny do miasta. | Źródło: Fiat
Poza tym, Breton uważa, że aby przejście na elektryczne pojazdy miało sens, źródła prądu powinny być bezemisyjne. Nonsensem byłoby pozyskiwanie ich z gazu lub węgla. To również wpisuje się w komentarze sceptyków na temat planowanych działań Unii Europejskiej.
Euro 7, a potem…
Na tę chwilę producenci samochodów niespecjalnie wyobrażają sobie nawet wprowadzenie w życie normy Euro 7, a co dopiero elektryfikacji całej swojej oferty pojazdów. Samochody mogą stać się dobrem luksusowym, dostępnym jedynie dla nielicznych. UE może chcieć wymóc na obywatelach państw wspólnoty porzucenie transportu indywidualnego na rzecz publicznego. Z pewnością nie spodoba się to koncernom motoryzacyjnym, które przecież na sprzedaży aut zarabiają gigantyczne pieniądze. Przenoszą oni rosnące koszty produkcji oraz kary z tytułu przekroczonych norm emisji na konsumentów.
Problem polega na tym, że rynek w końcu powie „dość”, a sprzedaż samochodów nowych wpadnie w zapaść.
Jedno jest pewne: następna dekada będzie bardzo ciekawa w kontekście rynku motoryzacyjnego. A jak mówi stare chińskie przekleństwo: „Obyś żył w ciekawych czasach”…
Źródło: Politico, zdj. tyt. Alfa Romeo Giulia QV