Kłopotliwe pożary samochodów elektrycznych
Wraz ze wzrostem popularności pojazdów elektrycznych strażacy na całym świecie zdają sobie sprawę, że nie są w pełni przygotowani do skutecznego radzenia sobie z nimi. Wszystko przez wykorzystywane w tych pojazdach baterie litowo-jonowe, podobne do baterii znajdujących się w smartfonach i komputerach. W przeciwieństwie do małej baterii z telefonu, duże baterie znajdujące się na przykład w Tesli Model X zawierają wystarczająco dużo energii, aby zasilić przeciętny amerykański dom przez ponad… dwa dni. Skoro mała bateria z hulajnogi była w stanie zniszczyć mieszkanie w Warszawie, a jej wybuch spowodował uszkodzenie elewacji budynku, pomyślcie o tym, co dzieje się w momencie pożaru samochodu elektrycznego.
Typowy pożar samochodu spalinowego często można szybko ugasić przy użyciu około 1 135 litrów wody, co mieści się w zakresie pojemności zbiorników pojedynczego wozu strażackiego. Gdy 17 kwietnia 2021 roku w Stanach Zjednoczonych w wyniku uderzenia w drzewo spłonęła Tesla, strażacy do jej zgaszenia zużyli blisko 106 000 (!) litrów wody. Pożar dwukrotnie gaszono, by ogień pojawił się po raz trzeci. Gaszenie za pomocą metod konwencjonalnych nie jest skuteczne, w związku z czym sięga się po coraz to nowe, efektywniejsze metody.
Gdy w ubiegłym roku w Holandii zapaliło się BMW i8, samochód umieszczono w specjalnej „wannie”, aby uniknąć ponownego zapłonu. Strażacy w wybranych krajach świata dysponują wozami z tego rodzaju kontenerami do gaszenia elektryków, jednakże dla zdecydowanej większości jednostek takie gadżety to zupełna egzotyka. Tymczasem, baterie płoną gwałtownie, wydzielają mnóstwo szkodliwych substancji i są szalenie niebezpieczne dla ludzi. Jednym z pomysłów są też dedykowane takim pożarom koce gaśnicze, które wciąż nie zyskały na popularności.
Władze ostrzegają strażaków
Krajowa Rada Bezpieczeństwa Transportu (NTSB) w Stanach Zjednoczonych bije na alarm, apelując do producentów aut o tworzenie specjalnych poradników związanych z gaszeniem ich pojazdów w razie wystąpienia pożaru.
„Instrukcje większości producentów, zamieszczane w specjalnych biuletynach reagowania awaryjnego i dotyczące zwalczania pożarów akumulatorów litowo-jonowych, nie zawierają niezbędnych, specyficznych dla poszczególnych modeli pojazdów szczegółów, dotyczących tłumienia pożarów” – czytamy w komunikacie NTSB. Tymczasem rządy krajów są niespecjalnie zainteresowane zmuszaniem koncernów motoryzacyjnych do działania.
Two men dead after fiery crash in Tesla Model S.
“[Investigators] are 100-percent certain that no one was in the driver seat driving that vehicle at the time of impact,” Harris County Precinct 4 Constable Mark Herman said. “They are positive.” #KHOU11 https://t.co/q57qfIXT4f pic.twitter.com/eQMwpSMLt2
— Matt Dougherty (@MattKHOU) April 18, 2021
Przedstawiciele straży pożarnej twierdzą, że jednym z największych problemów, z jakimi się borykają, jest to, że Tesla oraz inni główni producenci samochodów często nie ujawniają wystarczającej ilości szczegółów w swoich przewodnikach dla służb ratowniczych. W odpowiedzi na pytania zadawane przez CNBC, stanowiska Volkswagena, Nissana i General Motors były dokładnie takie, jak ich wytyczne dla służb ratunkowych: zdawkowe. Firmy odsyłały do niezbyt bogatych w treść dokumentacji lub zapewniały o „bieżącej współpracy ze strażakami”. Przykład?
W instrukcji od Tesli widnieje ostrzeżenie: „Do gaszenia akumulatora używaj dużych ilości wody. NIE gaś ognia niewielką ilością wody”. Nie precyzuje się jaka jest „duża” i „niewielka” ilość wody. Podobne „instrukcje” to niestety norma.
Polscy strażacy, jesteście gotowi?
W kontekście wcale nie tak dawnej deklaracji rządzących o milionie samochodów elektrycznych na polskich drogach (notabene: później nieco zmodyfikowanej), jestem ciekaw jak polscy strażacy są przygotowani do gaszenia ich pożarów… Może wśród czytelników naszego serwisu są także strażacy i chcieliby zdradzić jak polskie władze przygotowują strażaków na miliony elektryków na polskich drogach?
Źródło: mat. własny, CNBC