Przeciętny rolnik, prowadząc jakiekolwiek prace na swoim polu, nie spodziewa się, że ni stąd, ni zowąd trafi na fragment kosmicznego pojazdu. Tymczasem właśnie takiego znaleziska dokonał w ostatnim czasie pewien rolnik z Kanady.
Fragment rakiety SpaceX na polu
Barry Sawchuk, prowadzący gospodarstwo rolne w kanadyjskiej prowincji Saskatchewan, dokonywał wraz z synem inspekcji swojego pola, aby zaplanować tegoroczne wysiewy, gdy natknął się na coś dziwnego. Początkowo myślał, że to, co zobaczył, to po prostu zwykłe, ziemskie śmieci. Szybko zdał sobie jednak sprawę z prawdziwej natury znalezionego obiektu.
Rolnik doszedł do wniosku, ze obiekt, na który natrafił, musi być fragmentem kosmicznego pojazdu. Miał bowiem 2 metry szerokości, ważył aż 40 kilogramów i był zlepkiem metalu, spalonych włókiem kompozytowych, a przede wszystkim zwyczajnie wyglądał jak fragment poszycia maszyny, która uległa spaleniu w ziemskiej atmosferze.
To podejrzenie wkrótce potem potwierdziła grupa profesorów astronomii, która zdecydowała się nawet dowiedzieć, z fragmentem jakiego pojazdu ma do czynienia. Jej zdaniem to, co znalazł Barry Sawchuk, jest kawałkiem rakiety SpaceX, która odbyła swój lot w lutym bieżącego roku.
Rosnący problem kosmicznych odpadów
Niestety, kosmiczne śmieci spadają na Ziemię coraz częściej. To dlatego, że ich liczba nieustannie rośnie. Fakt, że SpaceX tworzy sieć internetowych satelitów, a wiele innych przedsiębiorstw idzie w ślady tej firmy, oczywiście częściowo się do tego problemu przyczynia.
Kosmiczne agencje (za wyjątkiem Chińskiej Narodowej Agencji Kosmicznej) i firmy z kosmicznego sektora rzecz jasna dążą do tego, aby ich pojazdy dokonywały raczej kontrolowanych wejść w atmosferę Ziemi, ale przy liczbie kosmicznych śmieci, które znajdują się na ziemskiej orbicie, niekontrolowane wejścia są nieuniknione.
Generalnie rzecz biorąc szanse na to, że fragment rakiety czy satelity spadnie komuś na głowę są małe, bowiem większość powierzchni Ziemi pokrywają oceany, ale im więcej odpadów w kosmosie, tym większe ryzyko śmiertelnego wypadku. Wystarczyłaby odrobina pecha, aby fragment rakiety SpaceX, spadł rolnikowi z Kanady, Barry’emu Sawchukowi, na dom lub bezpośrednio na głowę.
Tak się składa, że w marcu kosmiczne śmieci spadły na czyjś dom – dom na Florydzie. Były to śmieci pochodzące z Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Na szczęście w wyniku tego wydarzenia nikt nie ucierpiał, ale musicie przyznać, że było blisko.
ESA, NASA i inne agencje oraz szereg prywatnych przedsiębiorstw od dłuższego czasu szuka rozwiązań dla problemu kosmicznych śmieci. Dąży się nie tylko do tego, aby w przyszłości usuwać śmieci z orbity, ale także, aby wytwarzać ich mniejsze ilości. Jeśli jednak te rozwiązania nie zostaną wdrożone odpowiednio szybko, prędzej czy później dojdzie do śmiertelnego wypadku z użyciem kosmicznych odpadów.
Źródło: CBC, fot. tyt. SpaceX