Rosjanie muszą działać. Ich statek na ISS cały czas „przecieka”

Aleksander PiskorzSkomentuj
Rosjanie muszą działać. Ich statek na ISS cały czas „przecieka”
Pierwsze przecieki na terenie rosyjskiego statku kosmicznego dołączonego do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej zostały odkryte pod koniec ubiegłego roku. NASA oraz rosyjska agencja Roscosmos mają wysłać statek zastępczy, choć cała sytuacja nie jest określana mianem misji ratunkowej.

W razie “w”, SpaceX również zaoferowało swoją pomoc w ewakuacji astronautów.

Co to wszystko oznacza dla ISS?

Rosyjski statek kosmiczny Sojuz, który jest obecnie zadokowany do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej zaczął gubić swój płyn chłodzący na początku ubiegłego miesiąca, co doprowadziło do obawy czy cała konstrukcja będzie w stanie bezpiecznie przetransportować astronautów na ziemię i z powrotem na ISS.

NASA wraz z rosyjską agencją kosmiczną Roscosmos oficjalnie ogłosiły, iż będą miały zamiar wysłać statek zastępczy w kierunku ISS, aby móc ewentualnie ewakuować trzech astronautów i pozwolić im wrócić bezpiecznie do domu. Kapsuła SpaceX Crew Dragon ma być również dostępna jako opcja awaryjna, gdyby Amerykanie potrzebowali jakiejś alternatywy.

20 lutego tego roku w kierunku ISS wystartuje zastępczy Sojuz o nazwie M-23. Pierwotnie misja ta miała wystartować w marcu 2023 roku z zupełnie nowymi członkami załogi, ale tym razem trzeba będzie zmienić plany. NASA określa opisywany pojazd jako zastępczy a nie ratunkowy i podkreśla, że załoga znajdująca się na terenie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej pozostaje w pełni bezpieczna.

Wszystkie systemy na ISS mają działać bez zarzutu, a sam wyciek nie jest na tyle poważny, aby Rosjanie musieli interweniować z dnia na dzień. Uszkodzenie rosyjskiego, zadokowanego Sojuza została wykryte za pomocą robotycznego ramienia Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Naukowcy byli na nim w stanie zobaczyć dziurę w chłodnicy statku. Tego typu uszkodzenie podczas powrotu astronautów na Ziemię mogłoby przyczynić się do niebezpiecznego wzrostu temperatur, a finalnie nawet uszkodzenia całego statku.

A tego faktycznie nikt by nie chciał.

Źródło: NASA / fot. Unsplash.com

Udostępnij

Aleksander PiskorzDziennikarz technologiczny - od niemal dekady publikujący w największych polskich mediach traktujących o nowych technologiach. Autor newslettera tech-pigułka. Obecnie zajmuje się wszystkim co związane z szeroko pojętym contentem i content marketingiem Jako konsultant pomaga również budować marki osobiste i cyfrowe produkty w branży technologicznej. Entuzjasta sztucznej inteligencji. W trybie offline fan roweru szosowego, kawy specialty i dobrej czekolady.