Tego się nikt nie spodziewał. Sony na targach elektroniki użytkowej CES 2020 zaprezentowało samochód elektryczny, a w zasadzie projekt takiego samochodu. Pojazd wygląda jak skrzyżowanie Tesli Model S z Porsche Taycanem i jawi się jako coś doprawdy zjawiskowego. Jest drobny problem: najpewniej nigdy go nie kupicie.
Sony Vision-S jest dziełem koprodukcji Sony z m.in. Nvidią, Continentalem, Boschem i Qualcommem. Platformę, na której umieszczono nadwozie opracowała austriacka firma Magna Steyr. Japoński producent podał garść danych na temat samochodu, ale skoro ów pojazd nie istnieje i prawdopodobnie nigdy nie powstanie, to dane te zapewne można włożyć między bajki. A może Sony nas zaskoczy?
Vision-S ma dysponować dwoma silnikami elektrycznymi o mocy 200 kW każdy. Pozwalają one rzekomo rozpędzić auto do 100 kilometrów na godzinę w czasie 4,8 sekundy. Szybko? Niekoniecznie, bowiem samochody Tesli robią to w czasie grubo poniżej 4 sekund. Prędkość maksymalna wynosić ma 239 kilometrów na godzinę.
Sony akcentuje obecność 33 czujników i LiDARu, które mają umożliwiać autu poruszać się w pełni autonomicznie. Wnętrze jest minimalistyczne i wykonane ze smakiem, a przynajmniej jak na dzisiejsze standardy. Centralna część konsoli zarezerwowana jest dla wielkiego ekranu panoramicznego, oczywiście dotykowego. W fotelach zintegrowano system głośników z technologią 360 Reality Audio. Pojazd wraz z bateriami waży 2350 kg.
Nie wydaje się wielce prawdopodobnym, aby Sony chciało wejść na rynek samochodowy. Koszt takiego przedsięwzięcia byłby kolosalny, a samo przedsięwzięcie – niezwykle ryzykowne. Sony najprawdopodobniej chciało jedynie pokazać, że myśli o przyszłości i robi to na naprawdę wielu płaszczyznach.